27 marca 2018

#19

Zanim zmuszam się do zapukania w drzwi domu, biorę głęboki oddech. Ten budynek kojarzy mi się tylko z jednym, a właściwie to z jedną osobą, którą jest starucha.
-Nie spodziewałam się Ciebie tak wcześnie- mówi zdziwiona kobieta, kiedy otwiera mi drzwi.
Ja jestem jeszcze bardziej zdziwiona niż ona, ponieważ nie zdążyłam nawet zapukać.
Wchodzę bez słowa do środka. Nie rozbieram się, ponieważ przyszłam tu na chwilę, podczas której planuję zmienić czekający mnie los. Postanowiłam sama wybrać, jak potoczy się moje życie.
-Możemy porozmawiać?
-A nie wolisz najpierw pożegnać się ze wszystkimi?
-Po co miałabym się z nimi żegnać, skoro nie mam zamiaru nigdzie wracać?- opieram się o ścianę. Nasza rozmowa toczy się w korytarzu, ponieważ nie zamierzam wchodzić dalej.
-Co to ma znaczyć?!- kobieta podnosi głos, a na jej twarzy pojawiają się oznaki zdenerwowania. Jest niedobrze. Jeśli będzie zła, to nic nie uda mi się załatwić.- Jak to nie wracasz?!- akcentuje każde słowo z osobna.
-O tym chciałam właśnie porozmawiać- tłumaczę spokojnym głosem, który mam nadzieję, że ją uspokoi.- Najpierw chciałam zapytać, czy byłaby taka możliwość...
-Twoje wcześniejsze zdanie nie brzmiało jak pytanie- przerywa mi i patrzy na mnie poważnym wzrokiem. Chwilę zastanawia mnie o co w ogóle jej chodzi, ale dociera do mnie, że chyba o ten moment, kiedy powiedziałam, że nie wracam. Raju za dużo tych zagadek.-Ty raczej poinformowałaś mnie, że zamierzasz zostać. Muszę Cię rozczarować, ponieważ nie ma takiej opcji.
-Jak to nie ma? Ale...Przecież? Jak to?- nie potrafię stworzyć prostego zdania, ponieważ tak bardzo uderza mnie fakt, że moje plany pomału znikają. 
-Aniela Ty i książę to dwa różne światy, których nie da się połączyć. 
-Musi istnieć jakiś sposób- mówię bardziej do siebie niż do niej.- Na pewno da się coś zrobić!
-Nie da się- zaprzecza.- Chciałaś zmiany w swoim życiu, dlatego napisałam książkę, która odmieniła twoją codzienność. Niestety Twoja historia w tym świecie dobiega końca, a to oznacza powrót.
Analizuję jej słowa. Muszę się sprężyć i wymyślić plan, który pozwoli mi zostać.
-Znalazłam rozwiązanie!- dosłownie krzyczę, ponieważ tak bardzo cieszy mnie mój nowy pomysł.- Po prostu nie wrócę i zostanę tutaj. Przecież nic złego się nie stanie, a moje zniknięcie nikomu nie będzie przeszkadzać- informuję ją o moim genialnym pomyśle.
Kobieta nie wydaje się nim zachwycona. Patrzy na mnie jak na idiotkę.
-To się nie uda- mówi.
-Czemu? Wystarczy tylko spróbować!
-Aniela powinnaś już odczuwać pierwsze oznaki tego, że musisz wracać. Nie dostajesz ataków duszności? Nie czujesz kołatania serca?- patrzy na mnie pytającym wzrokiem. Ja za to czuję, jak moje oczy otwierają się i są wielkości denek od słoika. Dokładnie tak miałam, kiedy dotarło do mnie, że Ksawier został królem.- Widzisz! To książka wypiera Cię z tego świata, bo do niego nie należysz. Twoja rola się skończyła, więc powinnaś wracać.
-Jakoś Jadwiga została!- używam królowej jako przykładu, ponieważ czuję się niesprawiedliwie, że ona dostała szansę na dłuższy pobyt. To ona sama zdecydowała się odejść.- Czemu więc ja nie mogę? W czym jestem od niej gorsza?
-W niczym- uśmiecha się smutno starucha. Zmarszczki, które pojawiają się naokoło jej oczu tylko potwierdzają fakt, że ma za sobą dorobek kilkudziesięciu lat.- Widzę, że król zdradził Ci swoją tajemnicę...
-Tak- zamykam oczy na wspomnienie o tamtej rozmowie i o tym co stało się po niej. Szkoda mi go, bo przecież nie był złem człowiekiem. Jego życie było krótkie, przecież nie miał nawet pięćdziesiątki! Nawiasem mówiąc, to musiał zostać ojcem w młodym wieku. Nie ma się jednak co dziwić, bo w tym świecie panują inne zasady.
-Jadwiga, to moja córka.- Otwieram oczy i usta ze zdziwienia. To są chyba jakieś jaja.- I uprzedzę twoje pytanie...Nie, nie mogła zostać tutaj dłużej- mówi szybko, jakby bała się, że wejdę jej w słowo. Ja jednak milczę i słucham tego, co ma mi do powiedzenia.- Zrobiła to w brew mojej woli i jak się dowiedziałaś, to ona sama zdecydowała się wrócić. Wiesz dlaczego?- Patrzę na nią skrzywiona, bo jak mam niby wiedzieć dlaczego? Przecież niedawno dowiedziałam się, że istniał ktoś taki jak Jadwiga.- Bo musiała odejść.
-Aha, to się dowiedziałam- mruczę z ironią w głosie.- Odeszła, bo musiała to zrobić. Świetnie!
-Jeśli tego nie zrobisz, to książka sama się o to zatroszczy i pozbędzie się tego, co do niej nie należy. Jadwiga przekonała się o tym za pomocą nożownika. Chcesz sprawdzić jak będzie z Tobą?
Nie odpowiadam i po prostu wychodzę. W mojej głowie właśnie zaczyna toczyć się najgorsza wojna myśli. Teraz to już nic nie wiem. Dawniej myślałam, że to starucha rządzi tym światem. A teraz? Okazuje się, że książka też swoje potrafi i może się mnie pozbyć w każdej chwili?
Kopię kamyka, który w zasadzie jest Bogu winny. Zgrzeszył chyba tym, że pojawił się pod moim butem w nieodpowiednim czasie. I co teraz będzie?
W jednej chwili czuję się tak okropnie zła, że rozwaliłabym wszystko, co stanęłoby na mojej drodze. A w drugiej chwili czuję falę gorąca i nie mogę złapać oddechu. Zginam się w pół i chwytam za pierś, w której czuję palący ból.
Pierdolona książka.
-Aniela! Co się dzieje?- pyta Adelina, która musiała zauważyć, że coś mi się dzieje i wybiegła z auta.- Oddychaj? Zadzwonić po karetkę?
-Daj mi...- staram się skupić na oddechu.- Tylko....chwilę.
-Co Ci jest?!- strach w jej głosie daje mi do zrozumienia, że nie dzieje się ze mną nic dobrego.
-Zaprowadź...Do auta.
Zakłada sobie moje ramie za głowę i chwyta jak szmacianą lalkę. Dosłownie ciągnie mnie, bo moje ciało odmawia posłuszeństwa. Zapisuję sobie w głowie, że jak poczuję się już lepiej, to zapisze ją na jakiś masaż w nagrodę za ta pomoc. Z jej pomocą udaje mi się usiąść na miejscu pasażera. Oddychanie nadal sprawia mi problem, dlatego dziewczyna nie zadaje pytań i siada za kierownicą.
Odpala auto i rusza jak Kubica. W tej chwili nie istnieją dla niej żadne przepisy drogowe. Jestem ciekawa, gdzie zdobyła takie umiejętności, bo żeby tak jeździć, to trzeba mieć za sobą przejechane kilka kilometrów. To nie jest tak, że wsiadasz do auta i od razu jeździsz jak rajdowiec.
Po kilku minutach wjeżdżamy na teren pałacu. Przejeżdżamy przez wszystkie blokady ochroniarzy, które zajmują nam chwilę. Od czasu protestu i śmierci króla ochrona działa na najwyższych obrotach. Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliża się koronacja.
-Zaczekaj tutaj, a ja pobiegnę po ojca- mówi, kiedy podjeżdżamy pod płac.
-Już mi lepiej- otwieram drzwi i wysiadam. Potrzebna była mi tylko chwila odpoczynku, bo to nie żadna choroba, to książka daje mi znak, że na mnie już czas.- Naprawdę- uśmiecham się mając nadzieję, że to ją przekona.
-Zawsze byłaś zdrowa, a przed chwilą? Myślałaś, że dostałaś napadu padaczki! Wiesz jak mnie przestraszyłaś?!
Napadu padaczki? Kręcę głową z wątpieniem...Przecież jej ojciec to lekarz, więc jako jego córka powinna chyba wiedzieć o podstawowych rzeczach. Moje duszności porównała z padaczką. Jasny gwint. Dziewczyna twierdzi też, że byłam zdrowa? No błagam! Ja byłam prawie nieśmiertelna. Przerobiłam wszystkie scenariusze od broni palnej, przez noże aż do więzienia. A teraz? A teraz moje ciało robi, co chce.
-Nadal jestem zdrowa. Po prostu to znak, że powinnam wracać- odpowiadam i staram się unikać jej wzroku.
-Czyli rozmowa się nie udała? Pani nie pozwoli Ci zostać?
Gdyby tutaj chodziło tylko o staruchę to pół biedy. Teraz muszę zmierzyć się z jakąś walniętą książką. Chociaż przecież starucha też mogłaby pomóc! Skoro moja historia dobiegła końca, to niech napisze nową! Na czym polega jej problem? Wystarczy wziąć długopis w rękę i do dzieła.
-Była zasada, która mówiła o tym, że wracam jak książę zostanie królem. Ciężko będzie ją złamać- informuję ją, o tym czego się dowiedziałam.- Ale nie musisz się martwić, bo jak wiemy jestem specjalistką od łamania zasad i problemów, więc coś wymyślę.
-Mam nadzieję, że Ci się to uda- mówi ze szczerym uśmiechem.- Przecież bez Ciebie umrę z nudów!
-Nic się nie martw!- pocieszam ją.- Aha i chciałabym żebyś mój powrót zatrzymała dla siebie- proszę o to, bo nie każdy wie, że nie należę do tego świata. Nikt też nie wie o tym, że powinnam odejść.
-Jasna sprawa!
-A teraz wybacz mi, ale pójdę odpocząć- oznajmiam i ruszam do pokoju.
Dziewczyna nie idzie za mną. Oznacza to, że jeszcze ma coś do zrobienia. Gdyby nie miała to szłybyśmy razem, bo jesteśmy współlokatorkami.
Ledwo doczłapuję do pokoju, a kiedy wchodzę do środka to okazuje się, że to jeszcze nie koniec dzisiejszych atrakcji. Patrzę na Ksawiera zmęczonym wzrokiem. Chciałam położyć się do łóżka i odpocząć troszeczkę. Mam też kilka rzeczy do przemyślenia.
To nie tak, że nie cieszę się, że go widzę. W normalnych okolicznościach skakałabym z radości, ponieważ nie widzieliśmy się kilka dni. Ostatnio wszystko toczy się tak szybko. Śmierć króla, potem pogrzeb. Książę ciągle jest zajęty, bo dopracowuje szczegóły związane z koronacją, która nawisem mówiąc odbywa się jutro. Przez to całe szaleństwo, nie mieliśmy czasu dla siebie.
Siadam na łóżku i przyglądam się chłopakowi. Ubrany jest na czarno, jak całe państwo, które nosi żałobę, po zmarłym władcy. Jego twarzy wygląda na zmęczoną.
-Chcesz się położyć ze mną?- proponuję chłopakowi, ponieważ obojgu z nas przydałby się odpoczynek.
-Na chwilę- kiwa głową i wstaje z fotela, w którym dotychczas siedział. Podchodzi do łóżka, w którym już leżę i kładzie się obok.- Zaraz muszę wracać.
-Jutro czeka Cię wielki dzień- przekręcam się na bok i przyglądam Ksawierowi. Leży wpatrzony w sufit.- Stresujesz się?
-Nie stresuję się, ponieważ od dawna wiedziałem, że kiedyś przejmę władzę. Nie wiedziałem tylko, że nastąpi to tak szybko...- składa usta w kreskę.- Aniela ja mam dopiero dwadzieścia jeden lat! A od jutra będę musiał zająć się państwem...
-Każdy ma w życiu jakąś rolę- wzdycham, bo mówię mu słowa, których tak bardzo mam dość.
Przykrywam się dokładnie kołdrą. Mimo tego, że mam na sobie bluzę to jakoś nagle zrobiło mi się zimno. Czy moje ciało już całkowicie zaczyna wariować?
-O czym rozmawiałaś z moim ojcem przed jego śmiercią? Co w ogóle tam robiłaś?- zadaje pytanie, którego wyczekiwałam od dłuższego czasu. Wiedziałam, że kiedyś o to zapyta.
-Król chciał ze mną rozmawiać- odpowiadam zgodnie z prawdą.- Prosił mnie żebym Ci pomogła, a jeśli nie byłabym w stanie tego zrobić, to powiedział mi, co robić.
-Co znaczy, że nie będziesz mogła? Aniela, ja nie wyobrażam sobie, jak miałbym funkcjonować, gdybyś i ty mnie opuściła- przekręca się na bok i obserwuje moją twarz.- Proszę powiedz, że ze mną zostaniesz- przykłada rękę do mojego policzka.
-Skoro mówisz, że muszę zostać z Tobą, to tak zrobię- staram się unikać obietnic, których nie wiem czy będę w stanie spełnić. Tak naprawdę nie jestem pewna, co przyniesie nam przyszłość. Nie mogę mu obiecać, że zawsze z nim będę. Moja sytuacja  tym świecie jest niepewna.- Nie martw się.
-Nie możesz ode mnie odejść, dopóki nie powiem Ci żebyś to zrobiła. Rozumiesz?- bada oczami, czy na pewno zrozumiałam jego słowa.-A ja nigdy nie każę Ci odejść, bo jesteś mi potrzebna jak tlen- zapewnia mnie.
Uśmiecham się lekko. Miałam już jednego faceta, który zapewniał mnie o tym, że nigdy mnie nie zostawi. Skończyło się to zdradą. Karcę się w myślach, że porównuję Ksawiera do tego gnoja. No, ale co mogę poradzić...Jak kobieta zostanie raz skrzywdzona przez mężczyznę, to potem wszystkich traktuje tak samo.
-Wiesz...Twój ojciec powiedział mi żebyś zaufał Victorowi. Był pewny, że to on pomoże Ci w przyszłości- przekazuje chłopakowi słowa jego ojca. Robię to tak na wszelki wypadek, gdyby coś poszło nie tak i musiałabym zniknąć.- Wiem, że się nie lubicie, ale myślę, że król miał rację. Przemyśl to.
-Wiem o tym- odpowiada i podkłada sobie rękę pod głowę.- Zostawił mi list, w którym dostałem tyle wytycznych, że chyba zacznę to traktować jak dekalog. Ten facet naprawdę pomyślał o wszystkim. Niby go już nie ma, a czuję się jakby ciągle tu był i opiekował się mną. Mam wrażenie, że zaraz znowu mnie okrzyczy o jakąś pierdołę...
Jestem pod wrażeniem, jak bardzo król miał wszystko przemyślane. Odszedł, a i tak zostawił nam cenne wskazówki. Z całego serca cieszę się, że miałam okazję poznać taką osobę.
-Mimo, że moje relacje z królem były różne, to naprawdę go szanowałam. Był naprawdę mądrym człowiekiem.- Nagle w myślach przelatują mi wszystkie spotkania z królem. Taka moja mała retrospekcja. Uśmiecham się na te wspomnienia.
-A jakie ja miałem z nim relacje?- Ksawier wraca do leżenia na plecach i znowu wpatruje się w sufit. Chyba nie chce żebym widziała, że strata ojca jednak go boli.- Teraz żałuję wszystkich jadowitych słów, które wypowiedziałem w jego stronę. Nigdy go nie doceniałem i odrzuciłem swojego własnego ojca. Nie zachowywałem się jak syn...
Mówiłam mu kiedyś, ostrzegałam że będzie żałował tego, jak traktuje ojca. Ale tak to w życiu jest. Człowiek mądry po szkodzie.
-Znam taki wiersz, chcesz usłyszeć?- pytam i spoglądam na niego kątem oka. Chłopak to zauważa i ponownie odwraca się w moją stronę. Uśmiecha się zachęcająco, więc zaczynam.
"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza."* 
-Krótki ten wiersz- odzywa się, kiedy kończę jedyny kawałek, który pamiętam.
-Powiedziałam Ci tylko ten kawałek, który pamiętałam. Cały wiersz jest dłuższy- mówię w obronie wiersza, który naprawdę mi się podoba. To jeden z moich ulubionych.- Może teraz Ty coś mi poopowiadasz?
-Aż tak bardzo lubisz mnie słuchać?- zdziwiony unosi brwi. Kiwam głową.  Ja naprawdę lubię słuchać, co chłopak ma mi do powiedzenia. Może mówić mi o pierdołach. Ja po prostu lubię jego głos.- Zdradzę Ci tajemnicę...Jak tylko zostanę królem, to pierwsze co zrobię to sprawię, że zostaniesz moją królową.
Milczę. Czy to naprawdę jest możliwe? Nigdy nie rozważałam takiego scenariusza. Zawsze planowałam wrócić, a chłopak proponuje mi bym z nim została i to w dodatku jako jego królowa. Małżeństwo to poważny krok, na który nie mogę zgodzić się ot tak.
-Co z Lilianą?- zadaję pytanie, o jedyną przeszkodę która stanęłaby nam na drodze.- Przecież nadal jest Twoją narzeczoną. Dostała od Ciebie nawet pierścionek- denerwuje mnie fakt, że w moich słowach słychać zazdrość. Ja naprawdę nie chcę wyglądać przed nim na zazdrośnicę.
-To ja zostanę królem i to ja będę rządził, więc dlaczego nie mógłbym decydować, o swoim własnym losie? Poza tym powinniśmy dziękować Bogu, za te ostatnie protesty. Skoro lud nie zgadza się, żeby ich król żenił się z księżniczką Makumonii, to co mam z tym zrobić? Nic innego, tylko zaakceptować wolę ludu- kiedy wypowiada te słowa wygląda prze zabawnie. Zaraża mnie tym swoim pozytywnym myśleniem.- Od jutra zacznę działać. Aniela, to się uda! Po koronacji zwołam Radę Ministrów i przekonam ich!
-Masz naprawdę wielkie plany- podsumowuję.
-A co? Nie chcesz zostać moją królową?
-Jeżeli to są oświadczyny, to mówię stanowcze nie. Jeżeli chcesz żebym się zgodziła, to musisz przebić te, które zafundowałeś Lilianie- wracam myślami do tamtej chwili. Nie lubię jej wspominać, ale teraz jakoś to robię. Książę oświadczył się jej wtedy przy tłumie ludzi, dlaczego więc ja mam być gorsza?
-Kochanie, bądź moją królową- łapie mnie za rękę. Leżę jak sparaliżowana. Czy on właśnie powiedział do mnie 'kochanie'?- Jesteś moją wymarzoną kobietą. Innej nie mogłem sobie wymarzyć. Wywróciłaś mój świat do tego stopnia, że pragnę być blisko Ciebie- dotyka mojej twarzy, a ja mam nadzieję, że nie czuje jak gorąco mi teraz. To chyba przez te jego słowa.- Aniela, jesteś moim aniołem zesłanym z nieba.



Kiedy budzę się rano Ksawiera już przy mnie nie ma. Przecieram oczy i podnoszę się do siedzenia. Mam nadzieję, że się wyspał. Dzisiaj w końcu jego wielki dzień.
Jest za to Adelina.
-Kiedy wróciłaś?- pytam, bo jestem ciekawa czy trafiła na Ksawiera. Niestety ja wczoraj usnęłam i nie wiem kiedy wyszedł.
-Przyszłam, kiedy Ksawier wyszedł- patrzy na mnie rozbawiona. Jeżeli myśli, że mnie tym speszy to jest w ogromnym błędzie.- Wstawaj i się ogarniaj! Zaraz musimy wyjść i zająć sobie miejsca.
Ziewam i posłusznie wstaję. Ruszam do łazienki i załatwiam w niej sprawy związane z poranną toaletą. Dokładnie szoruję zęby, myję twarz, czeszę włosy.
-Chyba nie mogę ubrać zwykłego swetra?- pytam wychodząc z łazienki.
-Chyba to Ty się jeszcze nie obudziłaś. Bądź poważna chociaż dzisiaj!
Marszczę nos i uzywam dezodorantu. Chwytam za krem i nakładam go dokładnie na całą twarz. Taki mam nawyk, kremy to moja pasja. Wszystko co z nimi związane strasznie mnie interesuje. Najbardziej lubię kupować i testować nowe produkty do twarzy.
-Widzę, że dzisiejsze wydarzenie to będzie istny pokaz mody- podsumowuję widząc ubiór Adeliny.
-Zawsze trzeba prezentować się najlepiej, ale dzisiejsze wydarzenie przejdzie do historii! Więc zacznij się szykować!
Kręcę głową ze zrezygnowaniem i ruszam do szafy. Wyciągam z niej pierwszą lepszą sukienkę i zakładam na siebie. Szykowanie na koronacje nie sprawia mi przyjemności. Dlaczego? Bo to dzisiaj wraz z koroną, która znajdzie się na głowie Ksawiera, moja rola tutaj się skończy.
-Gotowe?- pyta Victor, który bez pytania wparowuje do pokoju. Mierzę go wzrokiem. Ma szczęście, że już się przebrałam.- Aniela, coś humorek Ci nie dopisuje. Czyżbyś za wcześnie wstała?
-Akurat spało mi się dobrze i wystarczająco!- odpowiadam zadowolona, ponieważ przypomina mi się, że zasnęłam w ramionach Ksawiera. Czego chcieć więcej?- A ty! Nie wiesz co to pukanie?
-Albo prywatność?- dodaje Adelina mrucząc.
Uśmiecham się pod nosem. Ciekawe czy wie, że powiedziała to tak głośno, że usłyszeliśmy? Dziewczyna ciągle stroi się przed lustrem. Nie ma czasu żeby zwracać na nas uwagi, bo tak się przejmuje dzisiejszym wydarzeniem. A mimo to potrafiła mnie rozśmieszyć.
-Prywatność w pałacu? Nie rozśmieszajcie mnie nawet...- rozsiada się w fotelu jakby był u siebie. Tym samym, w którym zawsze siada Ksawier. Dlaczego oni mają tak wiele wspólnego?- Śmiało dokończcie to, co robiłyście. Poczekam na was.
-Od kiedy jesteś taki wspaniałomyślny?- pyta go ponownie Adelina.
-Odkąd zaprzyjaźniłem się z Anielą.
Przewracam oczami słysząc te słowa. O jakiej przyjaźni tutaj mówimy? Może trochę czasu ze sobą spędziliśmy, ale nie sądzę że można nazwać to przyjaźnią.
-W takim razie powinieneś wiedzieć, że mój pokój jest przestrzenią do której nie wchodzi się bez mojej zgody- informuję go o zasadach, które panują tu od tej chwili, ponieważ przed chwilą je wymyśliłam. A co! Niech sobie nie myśli, że wszystko mu można.
Co by się stało gdybym na przykład zapomniała ręcznika, kiedy brałabym prysznic i musiałabym wyjść z łazienki nago? Mam jeszcze kilka przykładów tego, że prywatność to ważna sprawa, ale nie dzielę się nimi.
-Przepraszam- odwraca się Adelina i patrzy na mnie poważnie.- Od kiedy to jest Twój pokój?! O ile dobrze pamiętam, to ja też tutaj sypiam, więc to także mój pokój.
-Ale się czepiasz! Ja tu właśnie staram nauczyć go zasad, a Ty wyjeżdżasz z tak mało istotnymi rzeczami!
-Mało istotnymi?!- oburza się Adelina.- Mam Ci przypomnieć, jak ta mało istotna osoba uratowała ci kilkanaście razy tyłek?
Kilkanaście? Chyba troszeczkę sobie dodała do tych swoich osiągnięć. Owszem, pomogła mi kilka razy i jestem jej za to wdzięczna, ale niech nie przesadza.
-Jak tak dalej pójdzie, to zaraz każesz mi nosić się na plecach w ramach podzięki- wypalam i modlę się żeby nie spodobał się jej ten pomysł. Moje plecy mogły by tego nie przeżyć.
-To jest lepsze niż kino!- wtrąca się Victor.- Zaraz chyba poproszę o popcorn. Dwie laski kłócące się o pierdołę...Kto by pomyślał, że wyjdzie z tego scenariusz na dobrą telenowelę!!!
-Niewdzięcznica- na twarzy Adeliny pojawia się piękny krzywus. Odwraca się i kontynuuje makijaż.- I proszę, co mam z moich dobrych uczynków!? Wracają i trafiają mnie w łeb!
Wybucham śmiechem. Nie mogę uwierzyć jak dziewczyna wyolbrzymiła tą pierdołę.
-A właśnie!- przypomina mi się, że byłam winna jej masaż. Szukam w szufladzie koperty, a kiedy ją znajduję to podchodzę i podaję ją dziewczynie.- Czy gdybym była prawdziwą niewdzięcznicą, to umówiłabym Cię do spa?
-Spa?- zabiera i otwiera kopertę.- A czy wliczony jest w to masaż?
-Oczywiście! Masz mnie za amatora?
-No i wszystko zepsułaś Aniela- mówi z żalem Victor.- Miałem nadzieję, że zaraz zaczniecie się bić...Albo przynajmniej szarpać...A tu dupa!
-Zdradzić Ci tajemnicę?- pytam i spoglądam na chłopaka. On za to ochoczo kiwa głową. Chyba naprawdę chce ją poznać.- Nikogo nie obchodzi na co miałeś nadzieję.
-Widzisz...Czasem powinnaś zainteresować się i mną, bo kto wie...Może jeszcze Ci się kiedyś przydam?
Nie odpowiadam tylko wracam do przygotowań. Ruszam do łazienki i znikam w niej na kilka dobrych minut. Makijaż sam się nie zrobi, chociaż to co mi wyszło ciężko nazwać profesjonalnym makijażem, ale zawsze to dodało mi jakiegoś uroku.
-Przepraszam, ale czy Pani jest modelką? Dla jakiego domu mody Pani pracuje?- nabija się ze mnie Victor. Siedzi tak rozwalony na tym fotelu, jakby był u siebie.
-Przestań się z niej wyśmiewać i po prostu powiedz, że Ci się podoba- upomina go Adelina.
-Właśnie do tego zmierzałem, a Ty mi przerwałaś- mruczy niezadowolony.- Chciałem zapytać, czy zrobi dla mnie prywatny pokaz na przykład bielizny. Co ty na to Aniela?
Patrzę na niego z obrzydzeniem. Chyba mu czegoś brakuje...A tak zapomniałam już nie jest z Lilianą i pewnie brakuje mu erotycznych doznań. Cóż u mnie ich nie dostanie.
-Myślę, że powinniśmy się zbierać, bo nie zostało nam za wiele czasu- odpowiadam i pakuję wszystkie potrzebne rzeczy do torebki.
Chwytam telefon i wychodzę pierwsza. Musze jeszcze zadzwonić do Dantego, bo już dłuższą chwilę nie dawał mi znaku życia. A powinien, ponieważ się o niego martwię. Wybieram jego numer i przykładam telefon do ucha.
-Dzwonisz żeby podziękować?- odbiera po dwóch sygnałach.
-Czekałeś na mój telefon?- pytam rozśmieszona.
-Grałem w grę i akuratnie zadzwoniłaś- mruczy niezadowolony.- Przez Ciebie przegrałem, a już byłem blisko żeby przejść na następny level. Nie wiem jak mi to wynagrodzisz!
Słysząc to wszystko, co przed sekundą powiedział. Normalnie zacinam się. Swoimi słowami potwierdza, jakim jest dzieckiem. Dlatego muszę się nim zajmować! Jak ktoś, kto przed chwilą podział 'grałem w grę' poradzi sobie w życiu?
-Wynagrodzę Ci to tym, że już za niedługo nie będziesz musiał się ukrywać- opowiadam mu o swoim planie. Skoro Ksawier zamierza pozbyć się Liliany, to może uda mi się przekonać go żeby przestał ścigać Dantego.
-Nie sądzę żebyś miała takie wpływy w pałacu, żeby przekonać całą Radę Ministrów...Ale dziękuję za pamięć!
-Nie muszę przekonywać ich wszystkich- przerywam mu tą pesymistyczną wizję.- Wystarczy, że przekonam Ksawiera, który a propo zaraz zostanie królem...
-Rozumiem, że to oznacza koniec naszej rozmowy?
-Mam dla ciebie jeszcze małą chwilę- oznajmiam, kiedy spoglądam na zegarek. Widzę też, że Victor i Adelina zbliżają się w moim kierunku. Nie muszą wiedzieć z kim rozmawiam.- Musimy się spotkać i porozmawiać.
-Chęci zawsze są, tylko brakuje czasu. Szczególnie Tobie, bo ostatnio jesteś strasznie rozchwytywana.
-Prawda, ale obiecuję Ci, że w najbliższym czasie się to zmieni- odpowiadam z wielkim poczuciem winy, że zostawiłam, go z tym wszystkim samego.- Muszę już kończyć, ale jesteśmy w kontakcie!- rozłączam się, kiedy moi dzisiejsi towarzysze są już przy mnie.
-Z kim rozmawiałaś?- pyta podejrzliwie Adelina.- Tak szybko wyprułaś do przodu, że musi to być jakaś tajemnica...
Patrzę na Victora, szukając u niego pomocy, której właśnie teraz potrzebuję. Adelina nie wie, co łączy mnie z Dantem. Chodzi mi o to, że pomogłam mu uciec i mamy ze sobą kontakt.
-Każdy ma jakieś tajemnice- szturcha ją Victor i śmieje się nerwowo.- Nie mamy teraz czasu żeby w to wszystko wnikać. Zaraz zacznie się wyczekiwana przez nas uroczystość.
-Tajemnice i Aniela nie kończą się dobrze- mruczy i rusza pierwsza. Chyba dotarło do niej, że to nie czas i pora na rozmowy na takie tematy.
Uśmiecham się wdzięczna do Victora i ruszamy razem ramie w ramię. Wchodząc do Sali Tronowej w której odbędzie się koronacja jestem w ciężkim szoku. Bywałam w tej sali za panowania zmarłego niedawno króla, ale teraz? Dlaczego wygląda zupełnie inaczej? A może to ja nigdy nie zwracałam uwagi na jej wygląd?
Przechodzimy po ogromnymi kryształowymi żyrandolami, które zwisają z góry. Jakby takie coś spadło, to zabiło by wiele ludzi. Przyśpieszam chcąc jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznej strefie. Chociaż czerwień widniejąca na ścianach nie pomaga. Odczuwam przez to tylko dodatkową grozę.
Staję z boku tak jak ludzie. Jest ich masa. Założę się, że są to same ważne osobistości. Po środku zostawione jest miejsce, dla najważniejszej osoby dzisiejszego dnia.
-Może pomachasz swojej koleżance?- śmieje się Victor i wskazuje mi Lilinę, która obstawia przody.
-Raczej podziękuję- odpowiadam się i krzywię na samą myśl o dziewczynie.
-Cicho- upomina nas Adelina.- Zaczyna się!
I faktycznie. Nagle cała ceremonia zaczyna się. Wielkie drzwi otwierają się, a w nich widzimy Ksawiera. Prezentuje się bardzo dobrze. Jego ciało zdobią królewskie szaty w kolorze czerwonym. Na siebie ma nałożone ogromne futro. Wygląda jak prawdziwy król, który wyszedł z bajki. Jego palce zdobią złote pierścienie. Dzisiaj ma na sobie rzeczy, za których wartość moglibyśmy zlikwidować biedę na całym świecie.
Kroczy wolnym i pewnym krokiem przez środek Sali Tronowej. Zmierza w kierunku biskupa, który czeka na niego pod tronem. To on koronuje Ksawiera na króla. Chłopak idzie z uniesioną twarzą, bije od niego taka moc, że aż boję nie na niego spojrzeć. Opuszczam wzrok, kiedy mnie mija.
-Patrz, bo wszystko przegapisz!- szepcze mi Adelina na ucho.
Wtedy unoszę wzrok i widzę, że chłopak klęczy z opuszczoną głową przed biskupem. Siwy mężczyzna nachyla się nad chłopakiem i coś do niego szepcze. Strasznie ciekawi mnie, co oni tam do siebie mówią. Staję na palcach żeby lepiej widzieć.
Biskup podaje mu do ręki berło, które widzę pierwszy raz na oczy. Przypomina mi ono kształtem szczotkę do kibla, tyle że jest całe złote i ozdobiona potwornie drogimi kamieniami. Przynajmniej na takie wyglądają...
Następna jest złota korona, która z każdą sekundą zbliża się do głowy Ksawiera. Moje serce zaczyna przyśpieszać. Kiedy korona trafia na miejsce, którym jest głowa następcy wszyscy wstrzymują oddech. Ksawier podnosi się i rusza w kierunku tronu. Odwraca się i siada na nim.
-Niech żyje król!-wszyscy padamy na kolana i składamy pokłon nowemu królowi.
Wtedy podnoszę głowę, ponieważ jako jedyna nie boję się tego zrobić. Łapię kontakt z Ksawierem.
Moje serce zaczyna szalony bieg i nagle brakuje mi oddechu.
Dociera do mnie, że własnie wszystko się dokonało.



Przyciskam klawisz odblokowujący telefon i po raz kolejny przyglądam się mojej tapecie. Widnieje na niej zdjęcie Ksawiera, które musiał zrobić i ustawić mi na tapecie. Minął tydzień, a ja ani razu się z nim nie widziałam. Nadal nie wróciłam do mojego świata, chociaż pobyt tutaj stawał się dla mnie coraz cięższy. Ataki oznaczające ostrzeżenie od książki pojawiały się coraz częściej. Nie wiedziałam, jak długo uda mi się jeszcze tak przetrwać.
-Jak za nim tęsknisz, to po prostu do niego zadzwoń- proponuje mi Adelina, która ma już pewnie dość mojej nostalgii.
-Jest teraz królem- odpowiadam i uzasadniam, dlaczego tego nie robię.- Ma teraz za dużo rzeczy na głowie...
Ale czy naprawdę to była prawda? Może po części...Ale prawdą był też fakt, że bałam się do niego zadzwonić. Nie chcę mu się narzucać. Nie chcę czuć się żałośnie, kiedy nie odbierze telefonu. Nie chcę być tą która tęskni.
-Twoje życie, twoje czyny. Tylko, że z takim tłumaczeniem niczego nie osiągniesz.
Wstaję bez słowa i wychodzę. Wiem, że Adelina ma racje, bo moje tłumaczenie, tylko oddala mnie od tego czego chcę. Po prostu nie mogę pogodzić się z tym, że nie mam męskiej uwagi. Przecież kobieta powinna być adorowana i tego mi brakuje.
Zatrzymuję się przy schodach. Nie mogę przetrawić tego, że nie ma tutaj windy. Przecież w budynku, którym znajduje się kilka pięter byłoby to dużym ułatwieniem. Ale wiadomo to pałac, nie powinien być aż tak unowocześniony.
-Co, myślisz o nim?
Odkręcam głowę i widzę Lilianę. O masz ci losie.
-Nie sądzę żebyś tak dobrze mnie znała, że wiesz o czym myślę- niechętnie odpowiadam.
Oczywiście dla bezpieczeństwa odsuwam się od schodów. Kto wie co tej wariatce przyjdzie do głowy. Zwłaszcza jak jest zdenerwowana...Bo na pewno zaraz tak będzie. Nasze rozmowy zawsze prowadzą tylko do jednej możliwej rzeczy, czyli kłótni.
-Przysięgam, że masz wszystko wypisane na twarzy. Miłość aż tryska Ci z oczu.
Mrużę oczy zastanawiając się, dlaczego rozmawia ze mną jak ze starą dobrą znajomą? Poza tym niech nie bawi się w zgaduj zgadula. Nigdy nie będzie tak dobra, żeby odgadnąć o czym myślę!
-Akuratnie nie!- odpowiadam, a w tonie mojego głosu słychać wyższość.- Zastanawiałam się dlaczego nie ma windy!
-Myślisz, że nic o Tobie nie wiem?- teraz to ona patrzy na mnie z wyższością. Ja za to próbuję zgadnąć, co może mieć na myśli.- Jesteś w wielkim błędzie. W tak ogromnym, że nie jesteś nawet tego świadoma, bo ja wiem o Tobie wszystko.
Marszczę brwi. Nie sądzę, że mówi prawdę, ale lampka lekkiej paniki zapala się w mojej głowie. Co jeśli wie skąd pochodzę? Miałaby aż tak dobry wywiad? Nie...Mało osób o tym wie, więc nie powinnam się martwić.
-Chcesz napisać moją biografię?- pytam żartem, chcąc rozładować stres, który zaczął mnie opanowywać.- Czy po prostu nie masz ostatnio nic do roboty i interesujesz się mną?
-Trzeba znać swojego wroga.
-Żebyś mogła powiedzieć, że mnie znasz i wiesz o mnie wszystko, to musiałybyśmy wypić ze sobą co najmniej z dziesięć kaw- poprawiam ją.- Jak dobrze wiemy nigdy do tego nie dojdzie- dziękuję w myślach za to Bogu. Ja i Liliana przyjaciółkami. Ja i Liliana pijące razem kawę. Takie coś nie miałoby żadnego prawa bytu.- Więc...Twierdzenie, że wiesz o mnie wszystko jest po prostu głupie.
-Głupia to jesteś Ty Aniela, że mnie nie doceniasz- unosi lekko głos. Lekko, bo to nie jest jeszcze jej najgorszy stan, którego zdarzyło mi się doświadczyć.- Myślisz, że puszczę Ci płazem, to jak ciągle mnie ośmieszasz?
-Myślę, że muszę porwać tą panią- mówi książę, który staje obok mnie. Podnoszę głowę i patrzę na niego świecącymi oczami. Czuję się pewnie, ponieważ chłopak stoi blisko mnie.- Dokończycie sobie tą rozmowę innym razem, chociaż wolałbym żeby do tego nie doszło...
Chwyta mnie za rękę i zbiegamy po schodach. Momentalnie się uśmiecham. Ale on ma wyczucie. Trafił akuratnie przed samą kłótnią.
-Tęskniłaś?- pyta z uśmiechem.
Zastanawiam się co odpowiedzieć. Przecież nie mogę od razu się przyznać. Wyszłabym wtedy na łatwą, a Ksawier pomyślałby, że już mnie ma. A tak nie może być! To dopiero nasze początki, więc niech się o mnie stara.
-Wasza Wysokość, nie wiem czy to pytanie do odpowiedniej osoby- odpowiadam żeby go podenerwować. Chłopak nie lubi, kiedy wytykam mu, że nadal ma narzeczoną.
Narzeczoną, której próbuje się pozbyć. Na razie nie idzie mu to za dobrze, z tego co słyszałam...Ja też nie zamierzam się w to wtrącać, ani naciskać. To jego wybór.
-Przestań żartować Aniela- karci mnie, kiedy wchodzimy na podziemny parking.- Wybierz sobie auto- wykonuje obszerny ruch ręką.
-Jedziemy gdzieś?- pytam zdziwiona. Nie sądzę żeby król mógł wychodzić sobie ot tak.- Możesz tak wyjść? Przecież jesteś królem...
-Jestem królem i sam decyduję o tym co chcę robić. A teraz właśnie chcę zabrać moją dziewczynę na randkę.
Dziewczynę? Mam ochotę zapytać, od kiedy jesteśmy w związku, ale powstrzymuję się. Chociaż pytanie nadal siedzi w mojej głowie. Nie pamiętam żebym decydowała się na takie zobowiązanie. Mimo tego miło go zobaczyć i usłyszeć takie słowa.
-Jedźmy Twoim autem- wybieram najprościej.- Jestem już do niego przyzwyczajona.
-Teraz wszystkie te auta są moje- pokazuje je gestem ręki.- Jesteś pewna?
-Jestem pewna- odpowiadam szczerze. Ja naprawdę lubię to auto.- Mogę poprowadzić?
-Dzisiaj masz dzień żarcików- kręci głową i otwiera mi drzwi od strony pasażera.
Wsiadam i czekam aż Ksawier zrobi to samo. Siada za kierownicą i opala auto.
-Pasy!- zwracam mu uwagę, kiedy wyjeżdżamy, a chłopak jedzie właśnie bez pasa.- Bezpieczeństwo przede wszystkim!
-Nigdy nie zapinam- oburza się jakbym co najmniej kazała mu wykąpać się w błocie.
-To zacznij! Musisz myśleć o innych- tłumaczę mu.- Teraz jesteś królem i zajmujesz się poddanymi. Poza tym miej na uwadze, że wolałabym żebyś był w pełni sprawny. A uwierz mi pasy, często ratują życie.
Moje słowa przekonują go, ponieważ od razu zapina pasy.
-Rozumiem, że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie? Skoro tak bardzo martwisz się o moją sprawność?- porusza śmiesznie brwiami. Zaczynam wątpić, czy obojgu z nas chodzi o tą samą sprawność.
-Mówiłam ogólnie. Poza tym wiesz jak widok, jak rozkwaszasz się o szybę zrujnowałby mi psychikę?
-Czyli martwisz się o swoją psychikę czy o mnie?- dopytuje.
-Martwię się o obie rzeczy- przyznaję bez ogródek.- Chyba, że muszę wybrać...To wtedy wybieram Ciebie!
Tym razem nie jedziemy długo. Podróż mija nam w przeciągu kilku minut. Parkujemy auto i wysiadamy.
-Ubierz- Ksawier podaje jedną czapkę z daszkiem, a drugą zakłada sobie na głowę
-Myślisz, że jak je ubierzemy, to nikt nas nie rozpozna?- pytam rozśmieszona.
-Małe szanse, ale zawsze można spróbować.
Po jego minie widać, że nie bardzo w to wierzy. W sumie czapki przecież nie zasłonią nam twarzy, więc jak ktoś się postara to na pewno nas rozpozna.
-Już widzę jutrzejsze nagłówki gazet- prycham i zakładam czapkę. Podbiegam do chłopaka, który zdążył odejść kilka kroków do przodu. Chwytam go za rękę.- Król na randce z nieznajomą. A może...Królewska zdrada?
-Królewska zdrada?- dziwi się i odwraca głowę.- Jaka zdrada?
-No przecież formalnie nadal masz narzeczoną...
-Pracuję nad tym- krzywi się.- Nie bój się. Wszystko będzie dobrze.
Zaczynam zastanawiać się jak mu to idzie, skoro jego twarz ozdobiła nie za ciekawa mina. Pozbycie się Liliany musi być trudniejsze, niż mu się wydawało. Nie zamierzam jednak w to wnikać.
-Gdzie idziemy?- pytam ciekawa. Znajdujemy się w jakimś parku.- Czyżby Wasza Wysokość zapragnął poczuć się jak zwykły chłopak i pójść na zwykłą randkę?
-Nawet jakbyś chciała to i tak nie mogłabyś tego nazwać zwykłą randką- zaprzecza mi.- Towarzyszy Ci sam król, więc twierdzenie, że to zwykła randka jest obrażające.
-W takim razie dlaczego znajdujemy się w parku?
-Nie poznajesz tego miejsca?- pyta i przygląda się mi dokładnie. Chyba czeka na moją reakcję.- Tutaj to wszystko się zaczęło.
Obserwuję wzrokiem otoczenie. Dostrzegam, że zatrzymaliśmy się przy jakimś jeziorku.
-Tylko nie mów mi...-zaczynam, kiedy poznaję miejsce.- To tutaj się pierwszy raz spotkaliśmy! Kąpałeś się tutaj nago! Właśnie...Skoro jesteśmy już ze sobą blisko, to powiedz mi dlaczego to robiłeś?
-Zrobiłem to, bo mogłem- odpowiada wymijająco.
-To jest miejsce publiczne, a Ty jesteś rozpoznawalną postacią- ciągnę, bo nie mogę mu tego darować. Akuratnie to strasznie mnie ciekawi, więc nie ma przeproś.- Dlaczego? Zdradź mi tą tajemnicę.
-Nie darujesz mi tego prawda?- pyta i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Kiwam mu przecząco głową.- Przegrałem zakład z Iwo i to było moją karą. Nie pytaj o co się założyliśmy, bo na to nie opowiem.
-Musiało się wam strasznie nudzić, skoro zakładaliście się o takie rzeczy...
-To prawda nudziło nam się, ale potem pojawiłaś się Ty i wywróciłaś wszystko do góry nogami.
-Będziemy wspominać teraz dawne czasy?- pytam zaskoczona, że zebrało mu się na takie wspominki.
-Nie, zabrałem Cię w to miejsce, bo ma dla mnie szczególne znaczenie- mówi, a ja przyglądam się jego oczom. Tak bardzo się w nie wpatruję, że czas zatrzymuje się wokół. Przez to nie zauważam, że chłopak wyciągnął z kieszeni ozdobne pudełko.- Aniela, zostaniesz moją żoną?
-I tyle?- wypalam, kiedy dociera do mnie, co się właśnie dzieje.
-Co tyle? A powinienem zrobić coś jeszcze? Mam klęknąć?
-No...Nie wiem...Oczekiwałam jakiegoś głębszego wyznania, albo czegoś w stylu, że sprawisz, że od teraz będę szczęśliwa...
-Aha- bąka i stoi przede mną jak sierota.- To będziesz moją żoną, czy nie?
-Przepraszam bardzo, ale to oświadczyny, czy rezerwacja?!
Oczy wychodzą mu prawie z orbit. Chyba nie tego się spodziewał. Ale ja też spodziewałam się czegoś lepszego. Co dostała Liliana, a co ostałam ja. No błagam...
Zbliża się o mnie i mocno przytula. Mimo tego, że dzielą nas zimowe kurtki, ponieważ mamy zimę, to i tak czuję jego ciepło. On po prostu tak na mnie działa.
-Aniela- mówi mi na ucho.- Wiesz dobrze, że potrzebuję Cię przy sobie, jak żadnej innej rzeczy. Fajnie byłoby mieć Cię przy sobie. Już kiedyś powiedziałem Ci, że sobie Ciebie nie odpuszczę i do dzisiaj trwam w tym postanowieniu.
Podnoszę ręce i również go przytulam. Teraz mam cały swój świat w ramionach. Martwi mnie tylko fakt, że ten chłopak... Ten golas z jeziora, którego spotkałam zaraz po przybyciu... Doprowadził mnie do takiego punktu, że nie mogę funkcjonować bez niego.
-Tak- odpowiadam po chwili i odsuwam się. Wyciągam rękę i czekam aż wsunie mi pierścionek na rękę.
Przyglądam się diamencikowi, który już po chwili zdobi mój palec. Jest piękny. Taki zwyczajny i dokładnie taki o jakim marzyłam. Rany boskie właśnie się zaręczyłam. Znamy się zaledwie kilka miesięcy. Dopiero zaczęliśmy być razem, o ile tak można to nazwać. A już powiedziałam 'tak'.
-Ty to jesteś niezły- zaczynam, kiedy ruszamy przed siebie.- Nie sądzę żeby ktoś jeszcze mógł pochwalić się dwoma narzeczonymi.
-Tylko, że tamto zostało wymuszone, a tutaj mam swoją prawdziwą miłość- uśmiecha się i mocniej ściska mnie za rękę.- Ale dobrze, że jeszcze nie mamy mrozów. Dzięki temu możemy sobie pospacerować.
-Ja tam lubię śnieg- mruczę zawiedziona, ponieważ padający śnieg sprawiłby, że oświadczyny stałyby się magiczne.



-Chyba faktycznie idzie zima- stwierdzam, kiedy stoimy przy samochodzie. Nasza randka dobiega końca i musimy wracać. Królestwo i pałac nie mogą funkcjonować bez króla, który w tej chwili zabawia się w towarzystwie wspaniałej dziewczyny, którą jestem właśnie ja.
Chucham w zmarznięte ręce, aby je ocieplić. Taki mam już nawyk, że naiwnie myślę, że to coś pomoże. Skuteczniejsze byłyby rękawiczki, ale nigdy nie mam ich wtedy, kiedy są potrzebne.
-Masz- Ksawier podaje mi kluczyki do auta.- To Twoja wielka chwila.
-Mogę prowadzić?- pytam nie dowierzając, co się właśnie stało.- Naprawdę? Serio mogę prowadzić?
-Za niedługo i tak co moje stanie się Twoje- wzrusza ramionami i wsiada na miejsce pasażera.
Stoję chwilę jak słup soli. Nie mogę uwierzyć w to wszystko. Czy to sen? Spoglądam na Ksawiera siedzącego na moim miejscu. Fotel obok kierowcy, to moja stała miejscówka. Kręcę głową i obchodzę auto w podskokach. Chyba faktycznie mogę prowadzić. Wsiadam zadowolona. Jeszcze bardziej cieszy mnie widok chłopaka, który siedzi z zapiętymi pasami.
-Widzę, że nauczyłeś się zapinać pasy- zagajam rozmowę i odpalam auto. Zapinam swój pas i kiedy chcę chwycić za drążek zmiany biegów to się zawodzę.- Automat?!
-A czego się spodziewałaś?
-Manualnej skrzyni biegów?- odpowiadam jakby to było oczywiste.- I co teraz zrobię?- mówię sama do siebie. Nie na takim aucie uczyłam się jeździć.
-Jak to co zrobisz? Skrzynię masz już ustawioną. Masz dwa pedały gaz i hamulec, więc używasz tylko jednej nogi- tłumaczy Ksawier, dla którego to wszystko jest łatwizną. Dla mnie za to jest to nowością.- Przy tej bestii ciężko byłoby Ci mieć manualną skrzynię biegów. Nie wiem czy nadążyłabyś ze zmianą biegów.
-Błagam Cię...Czy Ty myślisz, że jestem jakimś amatorem kierownicy?- pytam go, kiedy udaje mi się zebrać do kupy. Oczywiście nie informuję, że moja ostatnia przejażdżka autem była podczas egzaminu na prawo jazdy. Niestety nie wszystkich stać na kupno auta.- Ten człowiek- wskazuję palcem na samą siebie.- Zdał za pierwszym razem.
-Dlaczego więc wyglądasz na przerażoną?- unosi lekko kącik ust.
-Bo to mój pierwszy raz z automatem, ale jak to mówią- przerywam sobie żeby przypomnieć tekst, który idealnie pasowałby do sytuacji.- Zawsze musi być ten pierwszy raz! Jedziemy!!!
Naciskam pedał gazu i jestem pod wrażeniem z jaką łatwością auto rusza. To się nazywa ułatwienie. Nie muszę się martwić, czy mi zgaśnie, czy ruszy. Śmieszy mnie fakt, że Ksawier chwyta się trzymanki z boku. Jego przerażenie w oczach świadczy o tym, że chyba nie wierzy w moje umiejętności. Ja tam w nie wierzę i jadę sobie spokojnie. Będzie dobrze.
-Kierunkowskaz!- krzyczy chłopak, kiedy skręcam.- Wiesz co to jest?
-No przecież włączyłam!- wrzeszczę żeby się obronić. Poza tym denerwuje mnie, że chce mnie pouczać. Ledwo co ruszyliśmy, a ten już się wtrąca. Ja nie zamawiałam żadnej jazdy z instruktorem.
-To były wycieraczki! To drugie to kierunkowskaz!!!- wymachuje mi ręką przed oczami.
Mój błąd, ale najlepszym się przecież zdarzają. Oczywiście nie przyznaję się i jadę dalej jakby nigdy nic. Jazda samochodem jest naprawdę przyjemna. Zwłaszcza, że zaczyna się ściemniać i na niebie pojawiają się piękne kolory. Teraz to jest dopiero nastrój na oświadczyny!
-Iwo pozwolił Ci wyjść z pałacu?- pytam próbując zmienić temat i trochę rozluźnić chłopaka, który jest strasznie spięty. Chyba faktycznie boi się ze mną jechać.
-Poszliśmy na kompromis- odpowiada mi wymijająco.
-Możesz powiedzieć jaśniej, a nie robisz niepotrzebne tajemnice? Nie wiesz, że przez takie coś psują się związki? Dopiero, co mi się oświadczyłeś! Tak szybko chcesz popsuć atmosferę?!- nawijam jak szalona.- Skoro tego chcesz, to proszę bardzo! Żebyś potem mnie nie przepraszał, bo dla Twojej wiadomości to jestem pamiętliwa!
-Dziewczyno, ale ty się nakręcasz- wzdycha bezradnie. Robi to tak głośno, że to słyszę.- O wilku mowa!- pokazuje mi dzwoniący telefon, na którym widnieje napis Iwo.- Skup się na drodze, a ja odbiorę.
Robię tak jak każe. Wpatruję się w drogę, bo nie chcę spowodować wypadku. Staram się też użyć uszu i podsłuchać o czym rozmawiają. Średnio mi to wychodzi, ponieważ z moim słucham nigdy nie było za dobrze. Widzę tylko kontem oka, jak Ksawier obserwuje coś we wstecznym lusterku.
-Nie stresuj się teraz- zwraca się do mnie.- Iwo mówi, że od dłuższej chwili ktoś nas śledzi.
-A skąd Iwo to wie?- pytam ciekawa nie zwracając uwagi, na słowa, które przed chwilą powiedział.
-Głupie pytanie, przecież on od tego jest żeby zajmować się moim bezpieczeństwem- beszta mnie i patrzy poważnym wzrokiem.- Pasuje żebyś zgubiła tego czarnego SUV'a. Dasz radę?
-Pytasz jakbyś nie wiedział, że najbardziej na świecie lubię wyzwania- odpowiadam i przyciskam mocniej pedał gazu. Pora uruchomić ukrytego Kubicę, który siedzi głęboko we mnie.
-Aniela, ja wiem, że lubisz rzucać się na głęboką wodę. Tym razem potraktuj to poważnie.
-Wypraszam sobie...Ja zawsze traktuję wszystko poważnie!
Auto rozpędza się do takiej prędkości, że ciężko mi będzie zahamować. Ta prędkość aż mnie pociąga. To się nazywa prawdziwa jazda. Wyprzedzam auta, które stają mi na drodze. Jednocześnie obserwuję sytuację w tylnym lusterku. Czarny SUV cały czas siedzi nam na ogonie. W zasadzie to na bagażniku.
Nie poddaję się i walczę do samego końca i kiedy wydaje mi się, że go zgubiłam to z przeciwnej strony ktoś zajeżdża mi drogę. Niestety moja prędkość nie pomaga mi przy hamowaniu i po prostu wbijam się w to auto. Modlę się żebyśmy tylko nie dachowali, ponieważ auto wpada w poślizg.
Wszystko dzieje się tak szybko. Wypadki samochodowe to najgorsza rzecz. Nie polecam nikomu. Pasy wciskają mnie w fotel. Wybuchająca poduszka powietrzna sprawia, że tracę oddech i odczuwam silny ból w żebrach. Pękają szyby, a ich odłamki ranią mnie w twarz. Istne piekło.
Kiedy samochód w końcu się zatrzymuje spoglądam na bok. Ksawier stracił przytomność, ale jego klatka piersiowa się unosi. Musi mieć jakąś ranę na głowie, ponieważ po twarzy cieknie mu krew. Dobrze, że zapiął pasy, ponieważ mógłby tego nie przeżyć. Gdyby wyleciał przez szybę, to nie byłoby już co zbierać.
-Ksawier obudź się- szturcham go ręką.- Musimy się wydostać.
Najgorszy jest jednak fakt, że nie jestem w stanie się ruszyć, a z czarnego SUV'a i auta które zajechało nam drogę wychodzą podejrzane typki. Sprawne mam tylko ręce, którymi próbuję ocucić nieprzytomnego chłopaka.
-Halo?! Ksawier słyszysz mnie!?- z telefonu, który cudem ciągle jest cały, dobiega głos Iwa. Dzięki Ci Boże, że ciągle nad nami czuwasz.- Aniela!? Ksawier?!
-Mamy problem- udaje mi się wyjęknąć.
-Aniela?! Co się stało? Co z Ksawierem?!
Nie zdążam odpowiedzieć, ponieważ mężczyźni wyciągają mnie z auta jak szmacianą lalkę. Nie czuję nawet nóg.
-Co się dzieje?- pytam jak przez mgłę.- Gdzie mnie zabieracie?
-Zamknij się!- ktoś na mnie warczy, a ja nawet nie wiem co się dzije.
Jedyne co mogę stwierdzić, to fakt, że wsadzają mnie do auta i odjeżdżamy. A co z Ksawierem? Dlaczego tylko mnie zabrali? Serce mi przyśpiesza i łapią mnie duszności. Tylko nie teraz, niech ten napad sobie poczeka. Ale moje ciało już ze mną nie współpracuje i po prostu tracę kontakt z rzeczywistością.



* Twardowski J., Śpieszmy się.
_______________________________________________

Ale ten czas szybko mija...Już jesteśmy przy końcówce.
Następny rozdział standardowo we wtorek, ponieważ teraz będę miała straszne urwanie głowy i nie będę miała czasu na dodanie podczas świąt.
Zapowiedź jak zawsze z boku.
N

6 komentarzy:

  1. No i znów się porobiło. Zacznę może od początku. Po pierwsze zaskoczyła mnie informacja, że Jadwiga jest córką staruchy. Uważam, że powinna pozwolić Anieli zostać. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie. Po drugie bardzo mi się podobał opis koronacji Ksawiera. To było naprawdę bardzo uroczyste wydarzenie. Po trzecie, cieszę się, że Ksawier wybawił Anielę od kłótni z Lilianą. W końcu zabrał ją też na randkę i się oświadczył <3 Cieszę się, że Aniela się zgodziła <3 Trochę mi się śmiać chciało w związku z prowadzeniem samochodu przez Anielę xD Chociaż pod koniec już nie było mi do śmiechu. Kim są ci typkowie i dlaczego porwali Anielę? Dlaczego zostawili Ksawiera w aucie? Oby nic mu się nie stało? Dlaczego ich śledzili? Czy to dlatego, że zbliża się powrót Anieli do jej świata? To tylko teoria, ale jakoś w nią nie wierzę. Wydaje mi się, że to sprawka tej wiedźmy Liliany. Ona jest do tego zdolna. Mam nadzieję, że Aniela i Ksawier wyjdą cało i zdrowo z tej sytuacji. Szkoda, że zbliża się już końcówka Twojego opowiadania :( Mam nadzieję, że planujesz coś nowego rozpocząć ;) Życzę miłego wieczoru i dużo weny ;* Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jadwiga była córką Staruchy? Tego to się akurat niespodziewałam. Wyjaśniło się także, dlaczego musiała opuścić Króla i ich syna.
    Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego Starucha skazuje na taki sam los Anielę. Po co w ogóle ją tutaj ściągała, wiedząc że dziewczyna nie będzie mogła zostać. Bo to w głównej mierze Książka o wszystkim decyduje.
    Wygląda na to, że historia się powtarza. Najpierw Król, a teraz Ksawier jest skazany na podobne cierpienie, co jego ojciec...
    Aniela znalazła się w beznadziejnej sytuacji. Nie może zostać z Ksawierem, bo jej stan będzie się pogarszał i może nawet umrzeć. Za to, gdy wróci do swojego świata, straci go na zawsze i pogrąży się w cierpieniu.
    Mam nadzieję, że jest jeszcze jakieś trzecie rozwiązanie, które nam tutaj przedstawisz. 😉
    Ksawier oficjalnie został Królem. Moment koronacji, był bardzo doniosły i emocjonujący. Umilony, jak zawsze bezpośrednimi myślami Anieli. Porównanie berła do szczotki, to mistrzostwo świata! 😂
    Liliana nadal pozostaje narzeczoną Księcia, a właściwie już Króla. Trochę to niepokojące, że nadal nie może się jej pozbyć.
    Za to nie przeszkodziło mu to w kolejnych oświadczynach. Może nie były za bardzo romantyczne, ale miały jakiś urok. Chociażby to, że były w miejscu, gdzie po raz pierwszy się spotkali.
    Końcówka mnie rozwaliła. Co to za typy, porwały Anielę? Mam wrażenie, że Liliana może mieć z tym coś wspólnego.
    Oby udało się ją uratować i Iwo przybył na czas. Szkoda, że było go tutaj tak mało.
    Czekam na następny wtorek z niecierpliwością, aby poznać dalsze wydarzenia. Na koniec dodam jeszcze, że także lubię ten wiersz, która Aniela zacytowała Ksawierowi. 😀 Jest przepiękny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę oryginalna jak napiszę że nie spodziewałam się że Jadwiga jest córka Staruchy.Jakoś nie widzę jej w roli matki 😁
    Ceremonia koronacji świetna.Ale wygrał ją komentarz o szczotve do kibla. No padłam po prostu🤣
    Podoba mi się randka i oświadczyny Ksawiera.Ale, no właśnie on już ma narzeczoną.Ktorej za cholerę nie może się pozbyć.I to mnie strasznie wkurza.
    Kiedy my się jej w końcu pozbędziemy.
    Dlaczego Starucha nie pozwala zostać Anielii ?Przecież musi być jakiś sposób.To nie może się tak skończyć!!! Jestem niezmiernie ciekawa jak rozwiąże sz tą sprawę.
    Jak tylko Aniela usiadła za kierownicą,przeczuwalam że to skończy się wypadkiem. Ona po prostu jest mistrzynią wpadania w problemy .Ale porwanie?No tego się nie spodziewałam. Kto stoi za tym porwanie ? Czyżby ktoś od Liliany? Zakończyłas w taki sposób i mówisz że mamy czekać do wtorku ?😁No serca nie masz 😉😉😉 Więc nie pozostaje mi nic innego.Jak napisać to co zwykle.Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.Strasznie ciekawa jak to potoczy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz kiedy w końcu było dobrze, znowu coś się dzieje. Nigdy nie dasz im spokojnie się sobą nacieszyć. Najdziwniejsze w tym porwaniu jest to, że porywacze nie wzięli Ksawiera tylko Anielę. Czyżby maczała w tym palce Liliana? Jakaś zemsta? Już myślałam, że uda im się uciec. Przecież Aniela wychodziła z największych opresji, ale tutaj się nie udało. Mam nadzieję, że Iwo szybko weźmie sprawy w swoje ręce i przechwyci dziewczynę od porywaczy. I biedny książe... A raczej teraz już król. Ucierpiał w tym wypadku bardziej niż kierowca. Trzeba jednak przyznać, że nasz ukryty Kubica spisał się całkiem nieźle.
    Wracając do Liliany... Nie znoszę tej baby! Nie zdziwiłabym się, jeżeli to byłaby jej sprawka. Tym bardziej, że niedawno się odgrażała. I jeszcze nurtuje mnie jedna rzecz... Co takiego Liliana wie o Anieli? O tym, że jest z innego świata? Skąd mogłaby to wiedzieć? A może to jednak co innego? Z każdym rozdziałem dochodzą tylko kolejne pytania, a nie ma żadnych odpowiedzi.
    Szkoda, że ostatnio tak mało pojawia się Iwo. Chociaż teraz chyba jednak będzie go więcej ze względu na wypadek i porwanie. Za to często pojawia się Wiktor i Dante. Tego pierwszego zaczynam darzyć coraz większą sympatią, a już szczególnie za jego poczucie humoru. Nazwał się jej "przyjacielem" i myślę, że jest to odpowiednie określenie. Mogą na siebie liczyć i chłopak udowodnił, że jest wart zaufania.
    Koronacja wyszła cudownie. Nie mam się co tu rozpisywać. Było po prostu magicznie i czułam się, jakbym sama tam była pośród nich.
    CO TO BYŁO?! To były najmniej romantyczne zaręczyny, o jakich kiedykolwiek słyszałam. To się Ksawier postarał. Jedyne co to wybrał idealne miejsce, ale reszta? Romantykiem to on nie jest... Czyli oni są teraz narzeczonymi? Nie spodziewałam się tego tak szybko. Parą nie byli i od razu narzeczeństwo. Za długo się sobą nie nacieszyli przez te wypadek...
    Ten wiersz, który zacytowała Aniela był prześliczny! Chyba sama będę musiała się go nauczyć. Dlaczego na polskim nie ma takich rzeczy? Dlaczego Twoje opowiadanie nie może być lekturą? :(
    Na koniec powiem jeszcze, że Cię podziwiam. Za to, że w tak krótkim czasie piszesz tak długie rozdziały. A żeby tego było mało to jeszcze taki interesujące. To naprawdę trudne, a Tobie to wychodzi po prostu świetnie.
    Nie mogę się doczekać wtorku i następnego rozdziału! Życzę dużo weny i wesołego jajka! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem i ja. Szkoda, że to opowiadanie już się powoli kończy, bo naprawdę mnie wciągnęło.
    Przejdę jednak do rozdziału. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że Jadwiga była córką staruchy. To na pewno wiele wyjaśnia, choć nie rozumiem, dlaczego niby Aniela miałaby podzielić jej losy. Na pewno jest jakiś sposób, by dziewczyna mogła zostać w tym świecie i cieszyć się szczęściem z Ksawierem. W jej wypadku to konflikt tragiczny. Z jednej strony ma swojego ukochanego, z którym chciałaby ułożyć sobie życie, ale jednocześnie jeśli zostanie dłużej w tym świecie, to jest stan znacznie się pogorszy. Jeśli umrze, to Ksawier będzie równie załamany, co w sytuacji, gdyby odeszła. Sama już nie wiem, co mam o tym myśleć :(
    Ksawier oficjalnie został królem. Nadal jednak nie zerwał zaręczyn z Lilianą. Boję się, że to może odbić się na jego związku z Anielą. Oczywiście on chyba w ogóle o tym nie myśli, bo tak po prostu oświadczył się Anieli. Przynajmniej mamy pewność, że jego intencje są w miarę szczere.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  6. Casino Site - ChoegoCasino.com
    Read reviews, compare and donate using the latest bitcoin casino site - 카지노사이트 ChoegoCasino.com - ✌️ BTC/GBCE/WLTC. Read our review 바카라 사이트 to see what it is and why you should 메리트 카지노

    OdpowiedzUsuń