Patrzę na Iwo, a on po chwili mnie zauważa. Obdarza mnie takim spojrzeniem, że nietrudno się domyślić jak będą wyglądały nasze relacje. W jego oczach widzę nienawiść. Co za szkoda, a dopiero się poznaliśmy....
-W czym mogę pomóc?- pytam z uśmiechem, który mam nadzieję, że go zdenerwuje.
-Adelina- wypowiada jej imię i tyle.
-Możesz rozwinąć swoją wypowiedź?
-Słuchaj no dziewczynko- podchodzi do mnie parę kroków.- Nie uderzyłem Cię wcześniej, ale to nie znaczy, że zawsze możesz na to liczyć. Informuję Cię, że mój pakiet dobrego wychowania już się wyczerpał, więc spadaj i mnie więcej nie denerwuj.
-Widzę, że się nie polubimy Iwo- kręcę głową ze zrezygnowaniem.- Bo widzisz, ja nie przepadam za damskimi bokserami, więc zabieraj się stąd!
-Damskim bokserem cóż...Jestem kim jestem i nie musisz mnie lubić- uśmiecha się wrednie.- Jeśli chcesz być cała to nie wchodź mi w drogę. A teraz idź grzecznie i zawołaj swoją koleżankę.
Mówią, że nikt nie jest w stanie rozpoznać psychopaty, który siedzi obok Ciebie. To jak to jest, że ja patrząc na Iwo stwierdzam, że on nim jest? Mam co do niego złe przeczucie. Sam jego wzrok jest przerażający, więc jak mogę pozwolić żeby rozmawiał z Adeliną. O ile on chce z nią rozmawiać...Przyszedł tutaj i chce ją widzieć. Może to jakiś morderca?
-Myślę, że Adelina nie potrzebuje się z Tobą widzieć- mówię stanowczo i cofam się do drzwi.
Kiedy próbuję je szybko przed nim zamknąć, chłopak powstrzymuje mnie. Jest silny, a jego mina daje mi do zrozumienia, że właśnie wywołałam wojnę. Ups?
-Właśnie zaczęłaś swoje własne piekło- pochyla się i mówi mi na ucho, co mega mnie stresuje.
-Nie strasz mnie piekłem, bo ja już w nim byłam- odpowiadam patrząc mu prosto w oczy.
To prawda. Przeszłam w życiu zbyt wiele żeby jego słowa mnie przestraszyły. Moje życie jest moim własnym piekłem. Mnie przerażenie ogarniało wtedy kiedy coś za dobrze mi szło albo się układało.
-Wystarczy!- krzyczy Adelina i przeciska się obok nas.- Zaraz wracam.
Wpycha mnie do pokoju i zamyka drzwi.
Oho jakieś tajemnice? Nie zapowiada się dobrze. Oczywiście przykładam ucho do drzwi. Jestem za bardzo ciekawa o czym będą rozmawiać.
-Co tutaj robisz?
-Pomagam Anieli- odpowiada mu dziewczyna.
-Pytam na poważnie. Adelina co tutaj robisz?!
-Iwo każdy z nas ma swoje tajemnice.
-Chyba zapomniałaś, że posiadam dar prorokowania.
Dziewczyna wybucha śmiechem tylko że w moich uszach brzmi on bardzo dziwnie. Tak się składa, że miałam okazję słyszeć wiele śmiechów, ale ten nie jest taki jakim śmiejesz się bo coś cię śmieszy. To jest złowrogi i szyderczy śmiech. Aż przechodzą mnie ciarki.
-Oj Iwo za bardzo lubisz przypisywać sobie zalety- odzywa się Adelina.- To nie dar prorokowania tylko fakt, że za dobrze się znamy.
-Więc lepiej powiedz mi co obie planujecie.
Obie? Jakie obie. Dlaczego mówią o rzeczach które ciężko mi zrozumieć. Ten świat jest dla mnie cholernym wyzwaniem bo nic o nim nie wiem. A Iwo i Adelina? Fakt, że się znają? To dopiero jest pokręcone!
-Opowiadać przedwcześnie o swoich planach jest niebezpieczne.
-Myślisz, że jesteście nieuchwytne? Pamiętaj, że ja tą waszą nieuchwytność uchwycę, a wtedy dopiero zrobi się niebezpiecznie.
Zajebiście Iwo, ty poeto. Nieuchwytność uchwyci, gdzie ten debil chodził do szkoły?
-Zastanawia mnie ile czasu Ci to zajmie...I ciekawi mnie co wtedy zrobisz.
Głos Adeliny budzi tylko we mnie niepokój. Przeraża mnie fakt, że dziewczyna jest inna niż myślałam. Znaczy tak wychodzi z jej rozmowy. Kurcze na prawdę była dla mnie miła, ale mogły to być tylko pozory.
-Wtedy się tym zajmę, więc się nie bój.
-Nie boję się. To twój dylemat.
-Po znajomości Adelino mam dla ciebie radę. Pilnuj się żeby nikt po tobie nie deptał.
-Deptał?
-To ty byłaś dzisiaj tą, która na kolanach prosiła o wybaczenie.
-Iwo, ty też się pilnuj i nie lekceważ małej. Ona nie jest kimś z kim możesz zadzierać.
Czy mała to jestem ja? Niech Cię cholera weźmie dziewczyno! A grałaś taką milusią i za mnie przepraszałaś! A ja martwiłam się o Ciebie. Gdzie się podział cały szacunek którym podobno mnie darzyła?
-Przez nią ostatnio coraz bardziej się denerwuję, więc to ty powinnaś się o nią martwić. W ogóle śmieszy mnie cała ta sytuacja. Przyprowadziłyście taką bezużyteczną osóbkę do pomocy? Jak ona ma niby pomóc?
-Będziesz w nią wątpił dopóki nie zobaczysz jak przydatna może się stać.
Przykładam ucho dokładniej. No bo jeśli mnie obgadują to muszę słyszeć wszystko dokładnie. Jednak już nic się nie odzywają i za długo panuje cisza. Odsuwam się wiec od drzwi i siadam na łóżku. Nie mogę zostać przecież przyłapana.
Nagle pojawia się dziewczyna. Kiedy spostrzega, że jej się przyglądam to uśmiecha się, ale ja wiem że jest to fałszywy uśmiech. Ja także uśmiecham się no bo co innego mogę zrobić? Teraz po prostu będę musiała na nią uważać. No bo teraz już w zasadzie nie wiem kim ona jest.
-Na czym skończyłyśmy?- pyta siadając na łóżku.
-Nie pamiętam- odpowiadam.- A co chciał od Ciebie ten głupek?
-A tylko przedstawił mi jutrzejszy plan dnia księcia.
To kłamstwo no bo sama doskonale słyszałam o czym rozmawiali. Czy ona myśli, że uwierzę jej we wszystko? Ok, niech tak myśli. Niech ma mnie za nieświadomą. tak chyba będzie bezpieczniej...
-Pewnie szykuje się jutro napięty grafik, więc pójdę już spać.
-Jesteś zmęczona?
Co za bezsensowne pytanie. Oczywiście, że jestem. Po tym co przeszłam? Czy ona ma mózg? Jeśli tak to chyba w tej chwili go nie używa.
-Tak jestem zmęczona a właściwie wyczerpana, więc położę się już.
-Dobrze. Śpij dobrze.
Nie dziękuję ty fałszywcu. Będę spać dobrze bez twoich słów.
-Jak to jest możliwe, że ja wstałem a ona nadal śpi?!
Otwieram jedno oko i od razu je zamykam. Chyba sobie ze mnie żartujecie. Ta nieznośna gęba z rana? Ten dzień na pewno nie będzie dobry...
-Możecie się zamknąć?- mówię i zakrywam się kołdrą.
-Przepraszam, na prawdę przepraszam.
Słysząc słowa przeprosin aż mnie skręca. Za co ona znowu przeprasza, przecież za sen się nie przeprasza!
-Kazałam Ci przecież nie przepraszać za mnie!- wrzeszczę na Adelinę.
Odkrywam się i siadam. Przecieram zaspane oczy i przyglądam się publiczności, która znajduje się w moim pokoju.
Adelina jak zwykle poniżająca się przed księciem.
Ksawery postanowiłam, że i tak będę nazywać go po imieniu. Nie ma dla mnie znaczenia kim on jest, ponieważ i tak jest w moim wieku. Spogląda na mnie złośliwym wzrokiem.
No i oczywiście Iwo, bo jego nie mogłoby przecież zabraknąć. On jako jedyny skupiony jest na lustrowaniu pomieszczenia. Próbuje odkryć plan Adeliny? A może myśli, że mamy tutaj bombę?
W zasadzie to co ja się martwię. Niech głupia przeprasza i klęka za mnie. Ta zdradziecka dziewucha jedna!
-Czemu drzecie się z samego rana kiedy normalni ludzie jeszcze śpią?!- pytam przerywając ciszę.
-Wow, a myślałem że to ty posiadasz umiejętność najdłuższego spania- mówi Iwo i klepie księcia po plecach.
-Pokonała mnie...- wzdycha chłopak.
-Możecie załatwiać swoje sprawy na zewnątrz?- przeciągam się.
-W zasadzie to powinnaś już dawno wstać...- upomina mnie Adelina.
-Kto niby tak powiedział?- śmieję się.
-Ja!- warczy książę.
-Bo co?!
-Czy ty się właśnie buntujesz?
-Bunt to podstawa świata!- odpowiadam pewna swoich słów.
-Rany- wzdycha chłopak.- Wiesz co w tobie najbardziej lubię? Dźwięk kiedy zamykasz tą swoją mordę!
-Ty na prawdę nie powinieneś otwierać gęby- podsumowuję go.- Wszystkie słowa, które z niej wychodzą są bezsensowne.
-Chcę ci przypomnieć, że jesteś tylko psem na łańcuchu i za dużo szczekasz- odzywa się Iwo.
Dobrze posumował. Jestem jak pies na łańcuchu, ponieważ jak coś będzie trzeba wtedy łańcuch zrobi swoje. Taka jest właśnie moja sytuacja. Za bardzo nic nie mogę zrobić bo mnie aresztują za jakieś gówna które obrażają księcia.
Zgrzytam zębami i wstaję z łóżka.
-Dlaczego ich tu wpuściłaś?- pytam spoglądając na Adelinę.
-A dlaczego miałabym ich nie wpuszczać?
-Bo jesteśmy dziewczynami? I jakoś średnio zadowala mnie fakt, że oglądają mnie jacyś zboczeńcy z samego rana.
-Przepraszam- schyla głowę na dół.
Nie musi się nawet kłopotać, bo i tak pewnie tego nie żałuje. Wzdycham i patrzę w sufit. Boże jak ja mam sobie teraz tutaj poradzić? Bez przewodnika, któremu będę mogła zaufać?
-Zboczeńcami?- książę wybucha śmiechem.- Czy ty na prawdę myślisz, że patrzenie na Ciebie sprawia mi przyjemność? Jesteś taka żałosna, że aż mi Cię szkoda. Popatrz na siebie dziewczyno. Jesteś nikim i nigdy nikomu nie będziesz się podobać.
Zaciskam pięści i odwracam się automatycznie. On na serio działa mi na nerwy.
-Czy Ty mnie właśnie obraziłeś?- pytam wściekła.
-Obrażę Cię jeszcze nie raz, bo na to zasługujesz!
Ja chyba nie dam rady tu normalnie funkcjonować jeżeli nie uderzę kogoś raz na dzień...Wczoraj Iwo, a dzisiaj książę. Ciekawe czyja jutro będzie kolej?
Uderzam księcia pięścią w twarz, a on zaskoczony faktem, że odważyłam się podnieść na niego rękę i że w ogóle go uderzyłam łapie się za policzek.
-Oprócz tego, że jestem dziewczyną jestem też twardym zawodnikiem- podsumowuję i masuję sobie rękę.
Nikt nie będzie bezkarnie mnie obrażał . Szczególnie koleś który mało o mnie wie. Poza tym co to za obrażanie? Niech się zajmie lepiej swoim beznadziejnym życiem.
-Jesteś zawodnikiem, którego łatwo będzie wyeliminować- mówi mi na ucho Iwo.
Nawet nie zauważyłam momentu kiedy zbliżył się do mnie i wykręcił mi ręce. Chyba właśnie zostałam aresztowana. Patrzę bezradnie na Adelinę, a ona przygląda się temu w spokoju.
Czemu nie klęka i nie prosi o moje wybaczenie wtedy kiedy tego mi potrzeba? Czy to ten moment, że mnie zdradza i zostawia na pastwę losu?
Nigdy, ale to nigdy nawet w snach nie pojawiła się opcja, że zostanę aresztowana i znajdę się w więzieniu. Mój los często bywa zmienny. Raz jest dobrze, a raz źle, ale tym razem to po prostu dostałam od niego w twarz. Trafił mnie dosłownie.
Siedzę oparta o ścianę i tępo wpatruję się w kraty, które dzielą mnie od wolności. Uważam jednak, że dobrze zrobiłam, że przywaliłam mu. Nie będzie mnie obrażał. Tylko wcześniej nie pomyślałam o tym, że ta decyzja może mieć taki skutek. Myślałam chyba, że mogę być ponad prawem. Nie ja wtedy jednak w ogóle nie myślałam o konsekwencjach.
Ale porażka...Nawet nie zdążyłam się ubrać i kisnę tutaj w piżamie.
-Za co ją zamknęli?- słyszę głosy strażników.
Świetnie teraz wszyscy będą patrzeć na mnie jak na złoczyńcę. A ja tylko broniłam siebie i swojej dumy! Co prawda upadłam z łoskotem lądując w więzieniu i to w dodatku w piżamie! Tej piżamy to nie mogę przeżyć...
-Przynajmniej będę mogła zaliczyć pobyt w więzieniu do życiowych doświadczeń!- wołam głośno żeby rozmawiający o mnie strażnicy usłyszeli.
-I w czym Ci się to niby przyda?
Szybko lokalizuję Adelinę, która zadaje to pytanie. Widzę jej zmęczoną twarz. Ciekawe czym się tak zmęczyła...Na pewno nie pomaganiem! Bo nadal tkwię za kratami.
-Czemu jesteś w takim stanie?- pytam.- Co takiego robiłaś, że wyglądasz jakbyś nie spała?
-Szukałam sposobu żeby Cię stąd wyciągnąć.
-To chyba go nie znalazłaś bo jak widać nadal tu jestem- mruczę.
Staram się być dla niej zimna i bez uczuć. Nie wiem czy mi to wychodzi, ponieważ zawsze byłam kiepską aktorką. Zawsze zdradzała mnie twarz na której momentalnie pojawiał się uśmiech.
-To nie jest takie proste...
To nie jest proste albo ktoś się nie stara wystarczająco...Nie stara się bo jest dziwakiem, który zachowuje się tak jak mu zagrają. Raz jest milutki, a raz ma jakieś tajne rozmowy z tym świrem Iwem...
-Może nie widzisz moich starań, ale wiedz, że zrobiłam dużo.
-Dużo to znaczy?- pytam.
-Ściągnęłam króla z podróży, a uwierz mi to nie było takie łatwe. Wieczorem kiedy przybędzie to Cię wypuszczą.
-Dzięki Bogu- wzdycham z ulgą.
-Jeszcze nie dziękuj, ponieważ król nie był zadowolony słysząc, że pobiłaś jego syna.
-Spokojnie dam radę się wytłumaczyć. Tylko najpierw chciałabym się wykąpać, ponieważ ten kilku dniowy pobyt tutaj nie wpływa dobrze na moje ciało. Aha no i jeszcze bym się przebrała, bo ostatnią rzeczą której pragnę jest paradowanie przed wszystkimi w piżamie.
-Kilku dniowy? Byłaś tu zaledwie jeden dzień- prycha.
-No właśnie! O jeden za dużo! Myślałam, że utknęłam tu na zawsze.
-Gdyby nie fakt, że jesteś gościem króla to skończyło by się to o wiele, wiele gorzej...
-Czyli jak? Pięć lat? Czy grzywna?- pytam i zaczynam w myślach liczyć swoje oszczędności, które i tak pewnie nie były by nawet ćwiartką sumy, którą trzeba by zapłacić za wolność.
-Śmierć. Za uderzenie członka rodzinny królewskiej karą jest śmierć.
Nawet jak sobie na to zasłużył? Za takie bzdety karą śmiercią? Rozumiem... za morderstwo, ale za uderzenie? I to jeszcze od dziewczyny?
Opieram się o kraty, ponieważ nie mogę wytrzymać tępa które wybrało sobie moje serce. Bije tak szybko, że ledwie mogę złapać oddech. To znak, że właśnie zaczęłam się bać. W co ja się wpakowałam?
-W porządku?- pyta zmartwiona Adelina i wiem, że się martwi, ponieważ da się to poznać po tonie jej głosu.- Uspokój się. Mówiłam, że już wszystko załatwiłam.
Łapię się za ramię i biorę kilka głębokich oddechów. Nie mogę się bać, ponieważ strach w niczym nie pomaga. Jest tylko przeszkodą na drodze, którą muszę pokonać.
-Rozumiem, że gdyby król był tutaj na miejscu nie miałabym przyjemności spędzenia nocy w areszcie?
-To prawda. Książe jednak nie wpadł na pomysł, że mogłabym szukać pomocy u króla.
-Dziękuję- mówię szczerze.
-Problem w tym, że musisz wytłumaczyć się królowi, a nie będzie miał za dobrego humoru.
-Mówisz, że będzie ciężko?
Zaczynam chodzić naokoło celi. I rozmyślać co teraz zrobię i jak powinnam rozmawiać z królem.
-Dlaczego będzie miał zły humor?- pytam, ponieważ ta informacja może być dla mnie przydatna.
-Jechał w odwiedziny do ministra, a twój wybryk przeszkodził mu i musiał wrócić.
-Czyli jest zły ponieważ nie będzie go na imprezce? Wielkie mi halo mogą sobie zrobić przecież after party.
-Jechał do niego ponieważ dostał zaproszenie. Jest to minister, który nie popiera rodziny królewskiej. Ciężko to wytłumaczyć, ponieważ w to już wchodzi polityka.
-Więc jechał załagodzić sytuację, ale musiał zawrócić? Wielkie mi halo...
-Wiesz co taka odmowa znaczy?
-Brak szacunku- odpowiadam.- Ale przecież jest królem! Jemu wolno!
-Wolno, ale przypominam Ci, że oni nie za bardzo się lubią.
-A racja! On nie popiera króla, a więc nie popiera też Ksawiera na tronie. A ty musiałaś mi pomóc i zawróciłaś króla, ale przecież on nie musiał od razu wracać! Dlaczego król wybrał powrót, który był najgorszą opcją?
-Ponieważ książe oskarżył Cię o kilka rzeczy i sytuacja stała się bardzo poważna. Bez króla który Cię obroni nigdy stąd nie wyjdziesz i skończysz wąchając kwiatki od dołu.
-Niech no tylko dorwę tego gnoja jak stąd wyjdę!
-Nie dorwiesz! Patrz co się stało kiedy poniosły Cię ostatnio emocje!
Tupię nogą z bezsilności. Racja. Nie mogę mu nic zrobić. Już raz dokonałam złego wyboru i wiem, a nawet jestem tego pewna, że książe mi tego nie daruje. Tym razem wszystkie moje ruchy będą pilnowane, a najmniejszy błąd będzie mnie dużo kosztował.
-Król musi wrócić by mnie ratować, ponieważ Ksawier pewnie chciałby żeby wyrok na mnie był wykonany jak najszybciej, a wszyscy go posłuchają bo jest następcą. Przez to wnerwi się ten typek co jest przeciwko królowi, a przez to król będzie jeszcze bardziej wnerwiony, bo uderzyłam jego ukochanego syna- podsumowuję co już wiem.
-Musimy tylko wymyślić jak wszystko załagodzić.
-O to jak załagodzić króla ja się pomartwię. Twoim zadaniem będzie pilnowanie mnie po tym jak już stąd wyjdę.
-Oczywiście pomogę Ci tak jak tylko będę mogła.
Uśmiecham się do niej chociaż wiem, że nie mogę jej podarować swojego całego zaufania, Nie po tym jak usłyszałam jej rozmowę z Iwo. Mądre będzie jednak z mojej strony kiedy zacznę z nią współpracować. Ta dziewczyna musi pomóc mi się kontrolować, bo przy tym gnojku jest mi ciężko.
W końcu jest tutaj żeby mi pomóc i to zrobiła. Na początku trochę w nią zwątpiłam, ponieważ gdy mnie zabierali stała tylko i się patrzyła. Teraz jak myślę to mogło być to spowodowane tym, że wtedy nie było sposobu żeby mi pomogła. Koniec końców jednak mnie uratowała.
Przykładam rękę do nosa i zaciągam się zapachem, którym pachnę po kąpaniu. Jak to dobrze być w końcu czystym i mieć umyte włosy. To na prawdę wielka ulga.
Oczywiście cieszy mnie też, że w końcu mam na sobie normalne ciuchy. Może trochę zbyt eleganckie, ale w końcu idę przepraszać samego króla...
Podskakuję kilka razy w miejscu żeby dodać sobie odwagi i wchodzę do sali tronowej. O ile tak to się nazywa. Akuratnie trafiam na moment kiedy książę kłania się ojcu. Robię to samo po czym przyglądam się chłopakowi. Na jego policzku znajduje się zdrapanie. Musiałam zahaczyć go paznokciem. Z jednej strony cieszy mnie ten fakt, ale z drugiej jest problemem ponieważ stanowi dowód mojego przestępstwa.
-Dlaczego uderzyłaś mojego syna?- pyta król, a jego głos grzmi w moich uszach.
-Wasza wysokość nie powinnam była tego robić mimo, że pozwoliłeś mi używać wszelkich sposobów do wykonania mojego zadania. Błagam o wybaczenie!- mówię i rzucam się na kolana składając ukłony jak muzułmanie podczas modlitwy.
Szkoda tylko, że nie mam takiego fajnego dywanika, bo marmurowa posadzka nie jest najlepsza dla kolan.
-Śmieszna jesteś- odzywa się Ksawier.- Chyba przepraszasz nieodpowiednią osobę.
Ignoruję jego obecność i patrzę na króla. To on jest moim priorytetem.
-Przepraszam, że przeze mnie musiałeś zaniedbać swoje obowiązki. Zawiodłam Cię.
-Wstań- mówi.- To wina mojego syna, nie twoja. On zawsze sprawia same problemy, a wywoływanie konfliktów to ostatnio jego nowe hobby.
-Wybacz mi ojcze- śmieje się chłopak.
I to mają być przeprosiny? Żałosny gnojek.
-Czy Twoje przeprosiny mają jakiś sens? Skoro po nich zawsze robisz to samo? A teraz nawet nie wysilasz się i nie udajesz skruchy.
-Szkoda ojcze, że wcześniej się mną tak nie interesowałeś jak robisz to teraz.
-Co masz przez to na myśli?
-Wysyłasz mi jakąś żałosną osobę i liczysz na to, że mi pomoże. Ona jest beznadziejna i nie ma dla mnie jakiejkolwiek wartości.
Na prawdę nie wiem jakim cudem jeszcze stoję i nie odpowiadam na jego słowa. Może po prostu czuję, że to walka ojca z synem. Stoję wiec pokornie i słucham tej wymiany zdań.
Istnieje też druga opcja, że nie chcę ponownie odwiedzać więzienia.
-Niedługo będzie miała szansę się wykazać. Nie martw się- odpowiada mu król.- Jutro przybędzie tutaj minister wraz z rodziną. Żeby wynagrodzić mu moją nieobecność ja zaprosiłem go do nas.
-I w czym niby ona ma się przydać? Przecież to będzie zwykła wizyta.
-Jesteś głupi jeżeli na to liczysz. I boli mnie fakt, że tak mało wiesz o królestwie które przejmiesz.
-W czym będę musiała pomóc?- pytam wyprzedzając księcia, który już szykował jakąś ripostę do ojca.
-Będziecie musieli się nim zająć i pilnować podczas jego pobytu.
-Dam z siebie wszystko i nie zawiodę cię wasza wysokość- obiecuję.
-Niech wam się nie wydaje że będzie łatwo, ponieważ ten człowiek to mistrz spiskowania. Już zbiera ludzi przeciwnych naszej rodzinie. Musicie zwracać na jego czyny szczególną uwagę.
-Musimy? Czemu tu musi być liczba mnoga? Ja nie mam zamiaru z nią współpracować!
-Ja jestem tutaj tylko żeby Ci pomóc- mówię próbując go uspokoić.- W nic nie będę się wtrącać, ewentualnie tylko podpowiem Ci w czymś.
-Zgada!- prawie krzyczy wypowiadając te słowa.- Ojcze jesteś mi teraz świadkiem i ty mała zapamiętaj sobie to co przed chwilą powiedziałaś- Nie będziesz się wtrącać!
Mówiąc to przysięgam, że aż zaświeciły mu się oczy, a ja wtedy zrozumiałam co zrobiłam. Wypowiedziane przeze mnie słowa po raz kolejny były nieprzemyślane, ponieważ właśnie straciłam kontrolę nad życiem. Muszę teraz wymyślić jakiś plan żeby nie wyszła z tego tragedia.
______________________________________________
Podsyłam next'a. Przepraszam, że rozdziały pojawiają się rzadko, ale to przez to, że jestem na pierwszym roku studiów i czasami po prostu nie mam czasu.
Jak są błędy to musicie mi wybaczyć. Oczywiście przypominam o zapowiedzi następnego rozdziału, którą można zobaczyć z boku.
Kto czyta komentuje. Do następnego!
N
Robi się coraz ciekawiej. Zastanawiam się, co stoi za znajomością Adeliny i Iwo. I jaką rolę w tym wszystkim ma tak naprawdę odegrać Aniela.
OdpowiedzUsuńKsiąże jak zwykle niczego nie ułatwia i odnosi się w okropny sposób do Anieli. Dobrze, że go uderzyła, należało mu się. Nawet jeśli przez to musiała spędzić, trochę czasu w areszcie. Chociaż muszę przyznać, że kłótnie pomiędzy tym dwojgiem są chwilami nawet zabawne.
Lubię Króla, jako jedyny z bohaterów, wydaje się rozumieć jak ciężkie życie ma Aniela z jego synem. Jak narazie on kompletnie nie nadaje się do objęcia tronu. Byłby najgorszym władcą pod słońcem.
Przyjazd ministra i jego rodziny, może przynieść kolejne zamieszanie i problemy. Zwłaszcza, że nie jest on przychylny obecnej władzy.
Ciekawi mnie jak Aniela poradzi sobie z przypilnowaniem Ksawiera, aby przypadkiem nie zrobił czegoś, co skompromituje całą rodzinę królewską.
No ciekawie się rozwija ta historia.
OdpowiedzUsuńPo dzisiejszym odcinku naprawdę zastanawiam się co jest.. albo co było? Między Adeliną a Iwo. Mam wrażenie że strasznie to wszystko jest poplątane i jak wyciągniesz wszystko z cienia to nam kapcie pospadają. Czekam na wyjaśnienia a dużo ich przed nami ;P
Uwielbiam postać Króla, jest taką pozytywną postacią. Rozumie że jego syn to totalny dupek, tylko teraz się zastanawiam jakim cudem go tak wychował? Chyba że czegoś nie ogarniam? :)
Książę? Sama bym mu sieknęła z wielką chęcią. Mogłaby mu jeszcze poprawić!
Zastanawiam się kiedy Iwo pokaże swoją drugą twarz, bo na pewno ją ma. Bardzo go lubie, nie, nie wiem dlaczego. Jak tylko się pojawił skradł moje serce.
Przez sekundę przeleciała mi wizja przed oczami że Książe i Iwo zamienili sie w jakiś sposób miejscami i wrabiają Anielę xD A później zaczęłam się zastanawiać jak Książe i Iwo zachowywaliby się gdyby Aniela zabrała ich do swojego świata?
Nie wiem czemu zawsze po przeczytaniu rozdziału u Ciebie mam takie rozkminy dziwne haha
Weny! I do napisania!