23 stycznia 2018

#8

-Od razu zaznaczam, zabijanie nie wchodzi w grę-mówię stanowczo.
-Myślę, że powinniśmy jej posłuchać, bo dobrze wiecie jak skończyło się to ostatnim razem- dodaje Adelina.
Uśmiecham się. Dobrze, że trzyma moją stronę. Damska solidarność!
-Potwornie nie chcę się z nimi zgadzać, ale mają racje- mówi przez zęby Iwo, a mnie śmieszy fakt, że przyznanie mi racji tak bardzo go wnerwia.- Aż źle się czuję przez to, że musiałem to powiedzieć.... To ostatni raz kiedy zgadzam się z nimi, obiecuję.
Widzę rozbawienie na twarzy Ksawiera, który słucha jak jego osobisty ochroniarz denerwuje się, bo musi przyznać rację komuś innemu. Klepie swojego przyjaciela po plecach.
-Więc co powinniśmy zrobić?- pyta.
Mało nie umieram słysząc to...Po raz pierwszy zapytał się co powinien zrobić i nie wymyślał swoich chorych planów. Aż jestem z niego dumna. Może to czas jego przemiany? Może ona właśnie się zaczyna?
-Przede wszystkim porozmawiać z nimi- proponuję.
-Rozmowa z ludźmi, którzy próbowali was zabić!? Ty to jednak masz łeb Aniela- hejtuje mnie Iwo.
-Nie podoba mi się ten pomysł- zaczyna niezadowolony książę.
-Czasami zastanawia mnie co Ty masz w tej głowie- mruczy Iwo.- Na pewno wiemy, że nie mózg.
Na prawdę mam ochotę sprzedać mu solidnego kopa w dupę, ponieważ wiecznie sprawia że czuję się bezwartościowa i gorsza. Zachowuję jednak spokój, który może nas w tej chwili uratować.
-Przecież nie wiemy czy chcieli nas zabić- bronię swojego pomysłu.- Na pewno jest to lepszy pomysł niż zabijanie!
-Ma rację- odzywa się Adelina.- Przecież są w areszcie, więc nic nie zrobią. Chyba, że mają jakieś nadnaturalne moce, jak ponadprzeciętna siła!
Marszczę brwi zastanawiając się czy dziewczyna mówi poważnie tylko żartuje. Jeśli to co powiedziała było na serio to chyba będę musiała złożyć staruszce reklamację i poprosić kogoś normalniejszego do pomocy.
-W sumie...Mogą chcieć rozmawiać, bo i tak wiedzą jaka kara im grozi za to co zrobili- myśli na głos książę.
Przypuszczam, że karą za próbę zabicia następcy tronu jest śmierć przez jakiś straszliwy sposób. Król to pozycja równa niemal samemu Bogu. Ktoś kto śmiał podnieść na niego ręce musi ponieść surowe konsekwencje.
-Zastanawiam się...Jak król mógł wybrać Cię na pomocnika Ksawiera skoro jesteś taka beznadziejna. Jako osobisty ochroniarz nie zgadzam się by książę miał kontakt z tymi ludźmi!
-W takim razie tam są drzwi- pokazuję mu je ręką, bo ja na serio nie potrzebuję wokół siebie kogoś kto sprawia, że czuję się niefajna i kogoś kto neguje wszystkie moje pomysły, ponieważ mnie nie lubi.
-Znowu zaczynacie...- wzdycha Adelina.- Moglibyście sobie darować...
-Nie możesz kazać mu wyjść- wybucha śmiechem Ksawier.- To mój ochroniarz, a nie jakiś pierwszy lepszy idiota.
-I tu się mylisz- mówię stanowczo.- To największy idiota jakiego znam, a sęk tkwi w tym, że jeżeli nie pokażesz idiocie gdzie są drzwi to nie będzie umiał w nie trafić.
-To, że uratowałaś księcia nie czyni Cię nieśmiertelną, wiesz?- grozi mi Iwo.
-Przestańcie!- przekrzykuje nas Adelina.- Zapanujcie nad sobą i swoimi emocjami, bo za chwile któreś z was wybuchnie jak dynamit.
-To prawda- przytakuje jej książę.- Iwo, jesteś zbyt agresywny.
-Nie moja wina, że ktoś kto nie powinien nigdy się pojawić tak mnie wkurza!
Dlaczego to ja zawsze muszę być tą złą i mniej lubianą? Nienawidzę tego. Czuję się przez to bezsilna. Bezsilna tak jak książę i Adelina w tym momencie. Muszą być świadkami mojego kolejnego starcia z Iwo.
-Musimy spróbować z nimi porozmawiać i dowiedzieć się dlaczego to zrobili- stawiam stanowczo na swoim.- Musieli mieć jakiś powód!
-Nie zgadzam się by książę brał udział w tych rozmowach! To moja ostateczna decyzja!- warczy na mnie jak pies.
Wzdycham z bezsilności. Nic tutaj chyba nie wskóram. Jego nie przekona nigdy, bo wiem że ten człowiek się nie złamie. A dlaczego? Bo zawsze musi robić mi na złość.
-W takim razie niech książę nie bierze udziału- decyduję.- Ty też nie musisz!- wskazuję palcem na Iwo.- Pójdę sama z Adeliną.
-Nie będziesz tutaj decydowała. Zrobimy tak: Adelina zostaje z księciem, a ja pójdę z Tobą.
Wpatruję się w niego jak w obraz. Nie mogę uwierzyć, że to powiedział. On jest nienormalny! Perspektywa spędzenia z nim choćby jednej minuty to piekło, a co dopiero kilkunastu!
-Przepraszam bardzo, ale to chyba mój wybór czy pójdę czy nie- macha ręką książę, jakby chciał nam pokazać, że on też tutaj jest.
Oczywiście zostaje przeze mnie zignorowany. Musze porozmawiać z tymi ludźmi, a jeżeli chcę to osiągnąć to muszę niestety zgodzić się na propozycję Iwa.
-Czasami musisz mi zaufać i pogodzić z moją decyzją- łapie go za ramie Iwo.- To dla twojego bezpieczeństwa.
Teraz to już się zgubiłam i na serio nie wiem, kto będzie rządził kiedy Ksawier przejmie tron. Skoro ochroniarz ma tutaj tak wiele do powiedzenia?
-A dlaczego ja zostałam wykluczona z planu?- odzywa się nagle Adelina, która milczała dłuższą chwilę.
No właśnie, to jest dobre pytanie. Czemu Iwo pominął ją w swoim szatańskim planie?
-Ponieważ książę nie idzie, a ktoś musi z nim zostać- wzrusza ramionami.- Ta przybłęda chce iść, a ja muszę iść z nią żeby jej przypilnować. Zostałaś więc tylko Ty, a powiedzmy, że Tobie ufam i wiem, że księciu nic się nie stanie.
Czy własnie zostałam nazwana przybłędą? Jego wyzwiska, które kieruje w moją stronę z dnia na dzień stają się żałośniejsze.
-No już nie przesadzaj- prycham.- Jesteśmy przecież w waszym zamku czy czym to nazywacie...Co może mu się tutaj stać?
-To jest właśnie jedno z najstraszniejszych miejsc i to tego miejsca powinnaś się bać- odpowiada mi.



Nie mam pojęcia gdzie idziemy ani gdzie jesteśmy, ponieważ jest tak ciemno, że nic nie widać. Po chwili zatrzymujemy się, a ja widzę szereg pomieszczeń ogrodzonych kratami. Ok, już wszystko jasne. To więzienie. Dokładnie to samo, w którym miałam okazję przebywać.
-Co, wygląda znajomo?- szturcha mnie Iwo.
Połykam ślinę i mam wrażenie, że robię to tak głośno, że wszyscy słyszą. Miałam okazję spędzić tu kilka dni i wolałabym nie mieć nigdy więcej takiej okazji. Idziemy między kratami, a ja staram się zająć czymś myśli żeby nie widzieć osób zamkniętych w celach.
-Lubisz Adelinę?- wypalam nagle.
Przyglądam się jego twarzy, ponieważ chcę zobaczyć jego reakcję. Od dłuższego czasu się nad tym zastanawiam, ponieważ on podobno uratował nas ze względu na księcia, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Przed chwilą nie chciał żeby Adelina szła z nami. Podejrzana sprawa.
-Spójrz na siebie- odpowiada mi po chwili.- Kim Ty jesteś żeby zadawać mi takie pytania?
-Uuu ktoś tu się przestraszył- mówię rozbawiona.- Czego się boisz? Tego, że odkryję, że Ty na serio ją lubisz!
Spogląda na mnie rozbawionym wzrokiem. Mimo, że jest ciemno to jego oczy są wyraźnie widoczne. Podczas naszego pierwszego spotkania też były rzeczą na którą zwróciłam uwagę.
Wracając do tematu, dlaczego rozśmieszył go fakt, że obstawiam, że lubi Adelinę? Nie takiej reakcji się spodziewałam!
-Przestań myśleć co myślą inni i pilnuj swoich myśli i serca. Wiesz, że nie wolno Ci się zbliżyć do księcia?
-Co wy macie z tym księciem i mną? Ja jestem młoda i muszę się wyszaleć- odpowiadam.- A tak na marginesie to on nie jest w moim typie.
-Tak się mówi, że nie jest w Twoim typie. Potem spoglądasz i okazuje się, że lubisz tą osobę.
Iwo kurde poeta. Jego słowa bardzo mnie rozbawiają, ale powstrzymuję się od śmiechu, bo to chyba nie jest najlepsze miejsce żeby się posikać ze śmiech.
-A co tak było z Adeliną?- nawiązuję do tej śmiesznej sentencji.
-Przestań drążyć temat- wzdycha.- To nie miejsce ani czas.
Aha czyli jednak! Coś między nimi jest! Niech no tylko dorwę Adelinę! Wszystko się dowiem!
Nagle chłopak zatrzymuje się przed celą w której znajduje się dwie osoby. Są w tragicznym stanie. Nawet nie potrafię rozpoznać które z nich to mężczyzna, a które kobieta.
Spoglądam przez metalowe kraty. Jak można zrobić coś takiego człowiekowi?
-Dlaczego tak wyglądają?- udaje mi się wyjęknąć.- Co to za rany na ich ciałach? I dlaczego są cali zakrwawieni?
-A jak myślisz? Byli torturowani.
-Ale dlaczego?- pytam, ponieważ nie mogę tego zrozumieć.
-Są więźniami za czyn który popełnili. Trzeba było ich przesłuchać.
Patrze na ich zmarnowane ciała. Są całe we krwi i siniakach. Serce rozpada mi się przez ten widok, a z oczu zaczynają płynąć łzy. Jak można coś takiego zrobić? Po prostu przez ten widok rozpadam się na kawałki.
-Czy ty ryczysz? Weź nie odstawiaj cyrku!- mówi Iwo i szturcha mnie.
Odwracam się w jego stronę zdenerwowana.
-Jak można komuś zrobić coś takiego? Odpowiedz mi bo nie umiem tego zrozumieć!
-I po co płaczesz? Przecież to nic nie da, ani im nie pomoże!
-Dlaczego są w takim stanie?- pytam przez zęby.
-Dlatego mówiłem, że to zły pomysł! Jakbym wiedział, że będziesz tak się zachowywać to zostawił bym Cię z Adeliną i księciem i sam tutaj przyszedł!- mruczy.- Ogarniesz się czy mamy wyjść?
Czy ja się ogarnę? Najpierw niech ogarną się ludzie, którzy doprowadzili tych więźniów do takiego stanu.
-Najpierw dajcie im jeść i pić, a potem z nimi porozmawiamy.
-Nie sądzę żeby ich obecny stan pozwalał im na jedzenie i picie...
-A ja nie sądzę że bez tego będą w ogóle w stanie coś zrobić! Każ ich zaprowadzić do szpitala. Jak będą w lepszym stanie to z nimi porozmawiamy.
-A przepraszam bardzo od kiedy to Ty tutaj rządzisz?- pyta ze śmichem.
-Nie rządzę, ja wydałam Ci rozkaz- odpowiadam stanowczo.- Muszą być w lepszym stanie żeby móc z nimi porozmawiać. Każ swoim ludziom się nimi zająć- mówię po czym odwracam się i ruszam przed siebie.




-Adelina, za co Ty lubisz Iwo?- pytam bo już nie mogę wytrzymać.
Jest wieczór, siedzimy w pokoju, a każda z nas błądzi we własnych myślach.
-Chyba Ci się coś pomyliło- odpowiada zdziwiona.
-Daj spokój, już was rozgryzłam- macham ręką.- Powiedz mi tylko, za co Ty go lubisz, bo ja na prawdę nie mogę tego zrozumieć...
-Przestań wymyślać jakieś historie!
Podnosi się oburzona. Tylko dlaczego? Bo co Bo odkryłam ich sekrecik?
-Chyba nie myślałaś, że uwierzę w to, że Iwo został postrzelony podczas ratowania nas?- parskam śmiechem.
-A czemu miała byś w to nie uwierzyć?
-Bo my od pierwszego spotkania staliśmy się wrogami?!
-Podobno wrogów powinno się trzymać blisko...
-Przestań udawać, że nic do siebie nie czujecie, bo to widać.
W zasadzie to nie widać, ale niech się przyzna! Przynajmniej byłby wątek jakiegoś romansu...I mnie by to śmieszyło. Zakochany Iwo? Przecież gość by nie miał życia. Ciekawe czy latał by za Adeliną z czekoladkami albo kwiatami?
-Iwo ratował Ciebie, dlatego został postrzelony!- podpuszczam dziewczynę.
-No to chyba był jego wybór, nie?- odpowiada i patrzy na mnie dziwnym wyrazem twarzy.- Może się pomylił i zrobił to przez przypadek?
Wybucham śmiechem. Dobra jest, prawie na moim poziomie. Lubię ją, mimo tajemnic, które przede mną ukrywa. Dobrze ją wyszkoliłam.
-Dobra, spójrz prawdzie w oczy i przyznaj chociaż, że znaliście się wcześniej! Bo podsłuchałam kiedyś waszą rozmowę...
-Co zrobiłaś?!
-Nie moja wina, że rozmawialiście tak głośno! Nie chciałam tego słuchać a i tak słyszałam! Ale mniejsza o to...Wtedy rozmawialiście jakbyście się wcześniej znali!
-Bo to prawda- przytakuje.
-Proszę, opowiedz mi waszą historię- błagam ją ponieważ tak mnie zaciekawiła.
-Nie ma co tutaj opowiadać- wzdycha.- Znamy się od dawna, więc to logiczne, że jak go zobaczyłam to z nim rozmawiałam, przecież nie będę udawać, że go nie znam.
-To czemu wtedy był na Ciebie taki zły?- pytam, bo przypomniało mi się jak wtedy na siebie wrzeszczeli.
-Cóż nasze relacje nigdy nie były idealne, a jak zobaczyliśmy się po dłuższej chwili to rozmowa stała się emocjonalna.
-Ale on Cię kocha!- wypalam nagle.- Uratował Cię! Musicie być razem.
-Przestań pieprzyć! Lepiej zajmij się sobą i księciem.
-Czemu o nim wspominasz?- pytam zaskoczona.
-Ostrzegam Cię, nie zakochuj się w nim, bo będzie cię bolało...
-Ale co wy macie z tym księciem! Wy chyba nie wiecie jakie my mamy relacje!
-No właśnie wiemy i trochę mnie one martwią. Wiesz, że nie możesz z nim być?
-Dziewczyno, słyszałaś kiedyś naszą rozmowę? Albo nie inaczej...Czy gdybyśmy czuli coś do siebie to kazałby mnie znokautować i zamknąć? Albo lepiej, czy kazał by do mnie strzelać?
-Nie rozumiesz...
-Nie Adelina to wy nie rozumiecie, przez niego zostałam postrzelona. Potem otruta jakimś gównem! Dwa razy leżałam w szpitalu, a on ani razu mnie nie odwiedził żeby zobaczyć w jakim jestem stanie! Czy ty na prawdę myślisz, że jestem w stanie poczuć coś do niego?
-Jak zostałaś otruta to miał większe problemy na głowie. Musiał wytłumaczyć i zająć się wszystkimi plotkami. Wierz mi lub nie, ale robił to dla twojego dobra!- przerywa i przygląda mi się.- A jak zostałaś postrzelona to Cię odwiedził tyle że w nocy. Na prawdę nie rozumiem dlaczego myślisz, że Ksawier ma serce z kamienia.
Zaraz zleję się ze śmiechu. Książę odwiedzający mnie w nocy? Książę nie mający serca z kamienia?
-No ciekawe czemu tak myślę Adelina? Może dlatego, że zlecił morderstwo?- ironizuję i udaję, że nie usłyszałam, że mnie odwiedził w tym głupim szpitalu.
-Zobaczysz, będziesz jeszcze żałowała, że tamten plan się nie udał- ostrzega mnie.- Bo problemy to się dopiero teraz zaczną...
Plan zabicia Victora? Musze przyznać, że ten chłopak jest dziwny i coś mnie w nim martwi. Jeszcze fakt, że jego dziewczyną jest ta cała Liliana. Przez to cały czas tyka mi w głowie alarm.
-Zawsze są problemy- mruczę.
-Słyszałaś co powiedziałam?- pyta.- Odwiedził Cię w nocy!
-No i co? To przez niego tam leżałam, więc to chyba normalne, że powinien sprawdzić mój stan?!
-Ale kręcisz! Dopiero byłaś zła, że Cię nie odwiedził, a teraz jak wiesz, że to zrobił to też się wnerwiasz. Gdzie tu logika?
Logika u mnie nigdy nie była obecna i przyznaję to sama przed sobą. Co tu dużo ukrywać...Ja po prostu preferuję pójście na żywioł.
-A co myślałaś, że się od razu w nim zakocham? Bo odwiedził mnie w szpitalu?! W ogóle pomyśl chwilę, bo tak gadacie żebym się w nim nie zakochała, a teraz sama się denerwujesz, że jest mi obojętny.
I gdzie ta cała logika u dziewczyny? Jej słowa w ogóle nie trzymają się kupy. Cała rozmowa o mnie i księciu nie ma sensu.
-Bo nie rozumiem twojego zachowania! Poza tym sama zaczęłaś ten temat!
-Zaczęłam bo mi się nudzi- wzdycham.- A Ty przestań mi wmawiać miłość do Ksawiera.
-To Ty mi wmawiasz jakąś miłość do Iwo!
-Bo ja wiem swoje. Zobaczysz jeszcze będziecie razem.
-Ja za to życzę Ci żebyś nie skończyła z księciem. Dla twojego własnego dobra...
Życzy mi żebym nie skończyła z księciem. Po moim kurwa trupie. Kijem bym go nie dotknęła i wątpię, że ktoś normalny by to zrobił. Posiadanie chłopaka z takim charakterem oznacza skazanie samego siebie na samobójstwo.
-To co zakazane smakuje najlepiej- wybucham śmiechem.- Przestańcie mi mówić, że nie mogę z nim być bo tylko mnie zachęcacie. Będę chciała to z nim będę...
Staram się ją lekko podenerwować, bo nie mam co robić i tyle. Po prostu zwyczajnie mi się nudzi.
-Nie rozmawiajmy już o tym, bo to za ciężki temat.
-O teraz zmieniasz temat- zauważam.- Właśnie porozmawiajmy o związkach!
-Drobna korekta, o jakich związkach tu mowa? Bo ja znam tylko jeden- Victor i Liliana.
-O ta to jest niezła aparatka- mówię, kiedy przypomina mi się spotkanie z dziewczyną.
-Jakbym miała ją podsumować to powiedziałabym, że Liliana zna granice, ale często świadomie je przekracza i mam nadzieję, że nie będziesz miała okazji być tego świadkiem...
-Jak znam moje szczęście to przekonam się o tym na własnej skórze- wzdycham i patrzę w sufit.



Wstaję rano bez siły, ponieważ dzisiaj odbędzie się przesłuchanie tych ludzi. To nie będzie nic przyjemnego. Idę korytarzem w stronę apartamentów księcia, bo muszę z nim jeszcze coś przedyskutować. Aha i jeszcze jedno...Dlaczego apartamentów? Bo jego pokój jest tak wielki, że składa się z kilku pokoi.
-Patrz pod nogi, bo może Ci się coś stać.
Podnoszę wzrok i widzę Victora, który aktualnie stoi na przeciwko mnie. Szczęście jak zwykle mi dopisuje.
-Przepraszam, śpieszę się- mówię mając nadzieję, że da mi już spokój.
-Skoro się śpieszysz to nie powinnaś chodzić z głową w chmurach.
Patrzę na niego skrzywiona. O co mu chodzi? Tylko marnuje mój czas.
-Dzięki za radę, postaram się ogarnąć- mówię i staram się go wyminąć.
-Poczekaj- łapie mnie szybko za ramię.- Miałem nadzieję, że Cię spotkam i akurat trafił mi się taki przypadek, że na Ciebie wpadam!
Fajnie, ja za to miałam nadzieję, że już nigdy nie wpadnę na niego i jego demoniczną dziewczynę. No i jeszcze...Dlaczego ten koleś złapał mnie za rękę? Aż tak dobrze się nie znamy, więc chyba mu się coś pomyliło!
-Przypadki nie istnieją- mruczę i odsuwam się lekko żeby dać mu do zrumienia, że ma mnie puścić.
-Racja! Wszystko zdarza się w jakimś celu.
-Możesz powiedzieć mi o co Ci chodzi? Bo na serio się śpieszę...
-Ty ciągle się śpieszysz gdy Cię widzę!
Ciekawe czemu...Na pewno nie dla tego, że rozmowa z nim jest ostatnią rzeczą na, którą mam ochotę. Jest dla mnie dziwnym człowiekiem, dlatego im mniej czasu spędzam w jego towarzystwie tym lepiej dla mnie.
-Co poradzić...Takie życie...Więc co to za powód dla którego chciałeś mnie widzieć?
-Jak to? Przecież uratowałaś mi życie! Chciałem Ci się odwdzięczyć.
-Już o tym zapomniałam- macham wymijająco ręką, mając nadzieję, że zrozumie, że ja na serio nie chcę dłużej z nim rozmawiać.
-Ale ja nie zapomniałem, a ponieważ obstawiam, że na pewno się ze mną nie spotkasz, więc przyjmij chociaż ten prezent.
Podaje mi zapakowane pudełko. Biorę je od niego niechętnie, no bo co poradzić ja po prostu bardzo lubię coś dostawać. Prezenty to fajna rzecz.
-Co na to Twoja dziewczyna?- pytam chociaż nie chcę znać odpowiedzi.
-Jego dziewczyna uważa, że powinnaś zamilknąć i wynieść się stąd w podskokach.
Odwracam się zdrętwiała i widze Lilianę, która właśnie do nas podchodzi. Oznacza to tylko jedno- kłopoty. A, że kłopoty to moja pasja, więc zostaję i obserwuję rozwój sytuacji.
-Liliana, bądź miła- mówi do niej Victor.
-Kim ona jest, że mam dla niej być miła?!
-Przestań- wzdycha chłopak.
-Dałeś jej prezent?- pyta rozbawiona.- Z jakiego powodu?
No własnie z jakiego powodu? To na pewno jakaś łapówka!
-Bo ostatnio mi się nudzi- wzrusza ramionami.
Patrze na nich z uśmiechem. No bo w zasadzie nie wiem co mam robić. Odzywać się czy nie?
A fakt, że dostałam prezent, bo mu się nudzi jeszcze bardziej mnie cieszy. Na pewno nie będę jego zajęciem w chwilach nudy, ale chłopak chyba nie zdaje sobie z tego sprawy.
-Z czego się śmiejesz?!- warczy dziewczyna.- I dlaczego nadal tu stoisz?
-W zasadzie to chciałam iść tylko zajmujecie całe przejście...
Dziewczyna patrzy na mnie z czystą nienawiścią i nagle łapie mnie dłonią za brodę. Przyglądam się jej zaskoczona. O co jej chodzi? O to, że powiedziałam, że zajmują całe przejście? Przecież nie chodziło mi o to, że jest gruba! Bo nie jest! Ma idealną figurę. Zawsze wygląda jak modelka. Mi zwyczajnie chodziło o to, że obydwoje stoją na środku.
-Myślisz, że możesz się tak do nas odzywać?!
-Myślisz, że możesz kłaść na niej swoją rękę?!- warczy Ksawier, który nagle znajduje się obok.- Zabierz z niej te łapy!
Łapy? Robi się groźnie...Książę mój obrońca. No nieźle...Takiego czegoś to jeszcze nie było.
-Dlaczego się tak zachowujesz w stosunku do nas?- pyta zdziwiona dziewczyna i oczywiście od razu zabiera ode mnie swoje łapska.
-Właśnie, chyba troszeczkę przesadzasz- dodaje Viktor.
-Dlaczego?- śmieje się Ksawier.- Bo mam do tego prawo! To, że kiedyś się przyjaźniliśmy nie znaczy, że wszystko wam wolno.
-Ok, przepraszam. Wiem, że nie powinnam się tak zachowywać...Po prostu mnie zdenerwowała, bo za dużo mówi....- tłumaczy się Liliana.
-To nie ma znaczenia- przerywa jej Ksawier.- Nie zaczynaj z nią i nigdy więcej jej nie dotykaj! A Ty- zwraca się do Viktora.- Nawet na nią nie patrz!
Ale zajebiście! Chciałabym najbardziej żeby Victor wypełniał rozkaz księcia. Wtedy już nigdy więcej bym go nie spotkała.
-Ty też nie możesz jej mieć, więc przestań udawać wielkiego pana- śmieje się Victor.- Poza tym co? Boisz się, że od razu była by moja?
To stwierdzenie jest chyba troszeczkę nie na miejscu. Zwłaszcza, że jego dziewczyna stoi obok niego. Przenoszę wzrok na nią, ale jej mina nic mi nie mówi.
-Victor muszę Cię o czymś poinformować- prycha książę.- Drugi raz nie dam sobie odebrać tego co jest moje.
Wow. Zabrzmiało tajemniczo. Z tego wszystkiego aż zamilkliśmy i każdy wpatrywał się w kogoś. Ja w Ksawiera, Ksawier w Victora, Victor w Ksawiera, a Liliana we mnie.
-Szkoda, że wtedy tak nie mówiłeś tylko patrzyłeś jak odchodzę- mruczy Liliana.
Patrzę jak chłopak krzywi się z nerwów? Bólu? Wspominanie o przeszłości to trochę słabe zagranie skoro ta idiotka poszła w tango z jego przyjacielem...
-Dobra, daruj sobie- mówię do dziewczyny.- Chyba jeszcze do Ciebie nie dotarło, ale jesteś jego wspomnieniem. Ile jeszcze razy ma Ci to powtórzyć żebyś zrozumiała.
Wkraczam do akcji, no bo w końcu kiedyś musiało się to wydarzyć. A lepszej okazji bym nie miała.
Otwiera szeroko usta ze zdziwienia. Chyba nie wierzyła, albo myślała że się przesłyszała. Tak to ja do ciebie mówię głupia idiotko.
-Powinieneś jej pilnować- mówi Victor.- Albo to ona powinna się kontrolować co i do kogo to mówi.
O proszę, teraz już nie jest taki milutki jak przedtem. Co za szkoda...
-Właśnie to jest w niej najlepsze!- szczerzy się Ksawier.- Nigdy nie wiem co zrobi. To taka moja sekretna broń- mała bomba.
Uśmiecham się słysząc te słowa. Dobrze mnie określił. Chociaż pominęłabym określenie 'moja'.
-Czyli co ja zostałam wspomnieniem? A ona jest Twoją przyszłością?!
-Hm w zasadzie to teoretycznie jest moją przyszłością- wzrusza ramionami książę.- Pomaga mi w wielu sprawach. Więc informuje was, dzisiaj jest ostatni raz, kiedy daruję wam takie zachowanie w stosunku do Anieli.
Lubię kiedy moje imię rozbrzmiewa w ustach innych ludzi. Zwłaszcza takich, którzy są kimś i mają jakąś pozycję.
-Co Ty? Oszalałeś?!
-Jeszcze raz powtórzę- wzdycha Ksawier.- Jeżeli coś jej się stanie, to pożałujecie.
-Victor powiedz coś? Dobrze Ci z tym?
Zaraz nie wytrzymam. Ale ta dziewczyna jest zmienna. Raz jest lwicą, a raz jakąś tandetną dziewczyną, która umie tylko piszczeć.
-Dobrze?- śmieje się chłopak.- Nie, ale przynajmniej jest śmiesznie. Zobaczymy jak to będzie, a teraz przepraszam, musimy się zbierać. Miłego dnia!
-Nawzajem- odpowiada Ksawier i popycha mnie do przodu.
Idziemy kawałek, po czym wchodzimy do pierwszego lepszego pomieszczenia, którym okazuje się jakiś pokój. Przypadkowe pomieszczenie, których jest tutaj pełno.
-Właśnie szłam do Ciebie- zaczynam.
-Czy Ty choć raz możesz nie sprawiać problemów?- wzdycha i widzę jak całe ciśnienie z niego uchodzi.
-To nie moja wina!
-Zastanawiam się czy robisz to specjalnie...
-To nie tak! Kurczę, szłam do Ciebie i przez przypadek spotkałam Victora. Potem przyszła Liliana i się wściekła. Ja nie wiem, ale ją to chyba denerwuje wszystko...
-Jedynym przypadkiem i to w dodatku trudnym jesteś Ty.
-Na prawdę powinieneś przestać być sarkastyczny, bo Ci to nie wychodzi.
-A Ty powinnaś przestać zaczynać z Lilianą, bo może źle się to skończyć.
-Pierwsza nauka, którą Ci udzielę- mówię i siadam na krześle, bo już mnie nogi bolą od tego stania.- Nigdy nie stosuj groźby tylko przekonuj ludzi. Bo to, że ich postraszysz wcale nie zmieni ich zamiarów.
-Ja Cię nie straszę tylko ostrzegam! Oni są najpotężniejszymi przeciwnikami.
-Przeciwnikami? To są zwykłe pionki!
-Dobrze Ci radzę, lepiej ich unikaj, bo nie zawsze będę żeby ci pomóc.
-Wcale nie prosiłam o twoją pomoc. Kurcze Ksawier uspokój się, bo teraz są ważniejsze sprawy.
Chłopak wyglądający teraz jak wypompowany balon również siada na przeciwko mnie.
-Cóż martwiłem się...
-O mnie?- pytam z podniesionymi brwiami.
-Zwariowałaś?! Bałem się, że jak zaraz by Cię nie puściła to byś jej przyłożyła. Już wiele razy byłem świadkiem tego jak radzisz sobie kiedy masz kłopoty.
Parskam śmiechem. Teraz chyba po raz pierwszy rozśmieszył mnie. I to nie swoim żałosnym zachowaniem, które prezentuje zazwyczaj. Rozśmieszył mnie swoimi własnymi słowami.
-Oj, przestań- powstrzymuję moją karuzelę śmiechu.- Koniec już tego tematu...
-Więc co ode mnie chciałaś? Aż tak bardzo się stęskniłaś za mną, że chciałaś mnie zobaczyć?
-Niedoczekanie twoje- uśmiecham się.- Chciałam prosić żebym mogła sama porozmawiać z tymi ludźmi. Bo Iwo na pewno się nie zgodzi, ale Ty go umiesz przekonać.
Dokładnie tak. Dlatego szłam do niego. Tylko on jest w stanie pomóc mi w tej sprawie.
-Dlaczego chcesz rozmawiać z nimi sama? Nie boisz się?
-Sądzę, że obecność Iwo będzie ich tylko stresować.
Nie to, że Iwo wygląda strasznie. Wygląda jak normalny w dodatku przystojny chłopak. Tutaj chodzi o jego sposób bycia i odzywki. Chcę oszczędzić tego tym ludziom.
-Iwo to najlepszy ochroniarz, wolałbym żeby był wtedy z Tobą.
-Wątpię żeby wtedy coś powiedzieli. No wiesz, ona jest zbyt straszny żeby zyskał ich zaufanie.
-A Ty jesteś bez niego bezbronna. I skończy się to tak jak ostatnio.
-Co jak ostatnio? Przecież są uwięzieni, nie będą mieli wtedy nawet jak mnie otruć.
-A właśnie, dziękuję Ci- lekko uniósł kącik ust.
-Za co?
-Za mnie wtedy z tamtą wyciągnęłaś.
Denerwuje mnie fakt, że chłopak stara się zmienić temat, ale nie ze mną takie numery. Przyszłam tutaj w jednym celu i go osiągnę. Z drugiej strony ma dużego plusa, że podziękował mi za ratunek.
-Powinieneś mi podziękować za to, że targoliłam Cię na własnych plecach! Chłopie, ile ty ważysz!?
-Bez Ciebie wtedy, mogłoby się to źle skończyć...
W jego oczach widzę, że wszystko co mówi jest szczere. I kurcze strasznie mnie to cieszy.
-Cieszy mnie fakt, że to doceniasz...Mimo, że robisz to po jakimś czasie....Ale jednak! To jak będzie z tym przesłuchaniem?
-Nie podoba mi się ten pomysł. Przemyśl to jeszcze- w jego głosie słyszę wyraźną prośbę.
Mimo to nie mam zamiaru nad tym myśleć, bo robiłam to już wiele razy. Musze porozmawiać z tymi ludźmi bez żadnego towarzystwa. Tylko tak uda mi się zyskać ich zaufanie i może wtedy czegoś się dowiem.
-Przemyślałam to już sto razy. Pamiętaj, że musimy rozwiązać tą sprawę- próbuję go przekonać argumentem, że przecież sam król kazał nam rozwiązać tą sprawę.
-Rozwiązać tak, ale nie takim kosztem.
Uderzam lekko zaciśniętą pięścią w dzielący nas stół.
-Idę bez Iwo. No proszę Cię, pomóż mi...
-Uszanuję twoje zdanie i dam Ci szansę, ale będzie to pierwszy i ostatni raz! Denerwuje mnie to, że masz jakąś dziwną skłonność do robienia niebezpiecznych rzeczy.
-Ech, nie ma co się bać na zapas- mówię, wstaję i ruszam do drzwi.- Dziękuję- rzucam na odchodne.



________________________________________________

Kolejny rozdział, ponieważ normalnie miał być dodany dzisiaj, ale wybił ten okrągły tysiąc, który postanowiłam świętować. Przepraszam za błędy, przyznaję, że nie sprawdzałam dokładnie rozdziału.
Muszę się odnieść do poprzednich komentarzy. Mam już dokładnie zaplanowane co i kiedy się wydarzy lub wyjaśni. Tylko jeszcze w końcowych rozdziałach zmieniam lekko wątki. Proszę o zrozumienie gdyż iż nie chcę wam wyjaśniać wszystkiego od razu.
Przypominam, że w SPAM'ie możecie podsyłać mi linki do opowiadań. Z boku możecie także przeczytać zapowiedź następnego rozdziału, który pojawi się 30.02 czyli już za tydzień. Ostatnio mam jakiś przypływ weny i piszę rozdział za rozdziałem (aktualnie 14) dlatego rozdziały mogą być dodawane z różną częstotliwością. Cieszy mnie, że wiele osób czyta tą historię, bo wyświetlenia mówią same za siebie. Czekam więc na wasze spostrzeżenia, krytykę i znak, że czytacie.
N










2 komentarze:

  1. Nie potrafię powstrzymać rozbawienia, gdy czytam sprzeczki pomiędzy Anielą a Iwo. Mimo, że jest nieprzyjemny, coraz bardziej go lubię. Strasznie mnie ciekawi, co takiego jest pomiędzy nim a Adeliną. Książę kolejny rozdział z rzędu, jest coraz milszy. Czyżby zmiana na stałe? Jak tak dalej pójdzie, to może w przyszłości nawet mnie do siebie przekona. 😀
    Nie dziwię się Anieli, że dostała szoku, gdy zobaczyła w tak ciężkim stanie osoby, które chciały ją otruć. Te tortury a pewno były okropne i praktycznie nikt, nie przeszedł by obok takiego cierpienia obojętnie. No może z wyjątkiem Iwo. 😉 Bardzo mnie ciekawi, jak rozwiąże się ta cała sprawa.
    Zastanawiające są też,te wszystkie ostrzeżenia przed Ksawierem w stosunku do Anieli. Wiadomo, że ma paskudny charakterek. Ale za tym, kryje się chyba coś jeszczę.
    Na koniec, zostawię sobie Liliane i Victora. Jej wprost nie znoszę, a i on okazuje się coraz bardziej podejrzany. Ciekawe, co takiego podarował Anieli w prezencie.
    Czekając na następny rozdział, życzę Ci weny. Bo, jak na razie jest bardzo dobrze, a Twoje pomysły z każdym rozdziałem są coraz lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam ten rozdział z tydzień temu ale nie miałam czasu wbić się na BS i skomentować więc teraz robię to hurtowo :D
    Bardzo się cieszę że tu było sporo Iwo, a te ich mini kłótnie z Anielą to takie wisienki na torcie w rozdziale! <3
    Ciągle mnie zastanawia co jest między nim a Adeliną?
    A książę? Sama nie wiem czy to on jest milszy czy ja się przyzwyczajam do jego głupich zachować. Jeszcze to jak jej broni przez Victorem.. to troche podejrzane. Swoją drogą coś mi się zaczyna wydawać że Victor to jest lepsze ziółko i wcale taki dobry nie jest, na jakiego się pokazuje przy Anieli.
    Ah. Wrócę jeszcze do Iwo. Przy tych ludziach po torturach wydawał się taki hm.. niewzruszony? A nie chce mi się do końca wierzyć że to taki dupek bez serca.. :( Swoją drogą ciekawe jak to się rozwinie z tym otruciem?
    Zastanawiające są też ostrzeżenia Anieli jeśli chodzi o Ksawiera. I w sumie o Victora też.
    Lecę czytać 9!

    OdpowiedzUsuń